Dramat polskich kibiców w Katarze. Zostali bez ubrań

Dodano:
Czy leci z nami bagaż?
Wyjazd na mundial jest dla wielu wyprawą życia. Nieco gorzej wspominać go będzie około 100 pasażerów rejsu PLL LOT do Dubaju, którzy dotarli na miejsce bez swoich bagaży. Jak informuje przewoźnik, walizki będą do odbioru w Warszawie.

Jak informuje Wyborcza.pl, podróżni, którzy wybrali PLL LOT na trasie Warszawa – Dubaj, mieli następnego dnia przesiąść się do samolotu lokalnych arabskich linii, aby dotrzeć do Kataru. Po przejściu do hali przylotów w Dubaju okazało się jednak, że większość bagaży nie doleciała.

Po szybkim przeliczeniu się polscy kibice odkryli, że swoich bagaży nie ma 98 pasażerów. Nie dotarły bagaże kibiców indywidualnych, jak również podróżujących z biurem podróży „Warka”.

W bagażach zostały najbardziej potrzebne rzeczy

Rafał Choroszyński, kibic z Lublina, w wywiadzie dla „Wyborczej” relacjonował sytuację na lotnisku. – Staliśmy przy kołowrotku przekazującym bagaże pół godziny, godzinę, dwie godziny i nic – opowiadał. Telefony do Polskich Linii Lotniczych LOT nic nie dały – nikt nic nie wiedział. Dopiero po dłuższym czasie, podróżni dowiedzieli się pocztą pantoflową, że bagaże gdzieś zaginęły.

Następnego dnia nic się nie wyjaśniło – kiedy rano polscy kibice wrócili na lotnisko, dowiedzieli się, że bagaży nadal nie ma. Do Kataru musieli odlecieć mając jedynie plecaki, które zabrali jako bagaż podręczny. W walizkach zostały najbardziej potrzebne rzeczy – lekkie ubrania, kosmetyki, biało-czerwone stroje i flagi z nazwami miejscowości.

Choroszyński relacjonuje, że niektórzy kibice, mimo temperatury w okolicach 30 stopni, poszli na mecz Polska – Meksyk w dżinsach, koszulach i swetrach. Inni poradzili sobie, kupując na miejscu stroje kąpielowe w tonacji biało-czerwonej.

„Czujemy się przez LOT lekceważeni”

Po kilku dniach zagubionych bagaży wciąż nie było. Przewoźnik nic nie wiedział i prosił kibiców, żeby cierpliwie czekali. Proponował też, by pojechać na lotnisko i sprawdzić, czy bagaże przypadkiem nie doleciały. Kibice jeździli tam o świcie przez następnych kilka dni, ale w końcu przestali, bo uświadomili sobie, że samolot LOT-u lata z Warszawy do Dubaju, a oni są w Dosze.

Krzysztof Moczulski, rzecznik prasowy PLL LOT wyjaśnia, że z powodu „ograniczeń udźwigu samolotu część bagaży z rejsu do Dubaju pozostała na lotnisku w Warszawie". Stamtąd też prawdopodobnie zostaną odebrane przez kibiców po powrocie z mundialu.

Źródło: Gazeta Wyborcza
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...