Ta atrakcja jest znana na całym świecie. Mimo tego jej utrzymanie jest trudne

Dodano:
Termy Széchenyi Źródło: Shutterstock / Mazur Travel
Choć tegoroczna zima dobiega powoli końca, to jej konsekwencje będą długo odczuwalne. Podwyżki cen ogrzewania dały się we znaki nie tylko Polakom, ale również Węgrom. W Budapeszcie niezwykle kłopotliwe okazało się utrzymanie jednej z najsłynniejszych atrakcji.

Wiele miast i krajów znanych jest z konkretnej atrakcji. Wizytówką Krakowa bez wątpienia jest Zamek na Wawelu. Jadąc do Berlina, nie sposób nie zobaczyć Bramy Brandenburskiej. Natomiast będąc w Budapeszcie, obowiązkowym punktem jest wizyta w jednym z kąpielisk termalnych. To właśnie ich utrzymanie staje się coraz większym wyzwaniem dla węgierskich przedsiębiorców.

Wizytówka Budapesztu coraz droższa. Łaźnie stale podnoszą ceny

Historia kąpieli w węgierskich wodach termalnych sięga jeszcze czasów Rzymskich. Na miłośników relaksu w bardzo ciepłej wodzie czekają łaźnie w stylu barokowym, secesyjnym, czy będący pamiątką po epoce osmańskiej tureckie hammamy. Welu turystów nie wyobraża sobie pobytu w stolicy Węgier bez wizyty w jednym z tych miejsc.

Jednak jak przyznała w rozmowie z AFP Edit Reffy z Budapest Spas, obsługującej łaźnie na terenie stolicy, ich utrzymanie jest coraz trudniejsze. W tym roku koszty wzrosły aż o 170 proc. w porównaniu do poprzedniego sezonu. Okazuje się bowiem, że słynne łaźnie są bardzo energochłonne. O ile woda podgrzewana jest naturalnie, o tyle eksploatacja zabytkowych budynków, a przede wszystkim ich ogrzanie, pochłania fortunę.

W celu utrzymania obiektów podjęto w tym roku szereg działań. Przede wszystkim skrócono godziny ich otwarcia. Osłonięto część basenów zewnętrznych, a także podniesiono ceny wejść. Jak informuje Edit Raffy, bilety do historycznych łaźni są o ponad 30 proc. droższe.

Ile kosztują łaźnie w Budapeszcie? Wiele zależy od terminu

Skorzystanie z przyjemności, jaką jest partia szachów w basenie termalnym, to nie mały wydatek. Najtańsza wersja to wizyta w dzień powszedni z opcją przechowania swoich rzeczy w szafce. Za taką atrakcję trzeba zapłacić ok. 115 zł. Wejście w weekend to wydatek na poziomie ok. 133 zł, a w dniu narodowego święta ok. 145 zł. Jeżeli zamiast szafki wybierzemy kabinę, wówczas opłaty rosną do 127 zł w dzień powszedni, 145 zł w weekend i 157 zł w święta.

W tej cenie można bawić się w najsłynniejszych termach św. Gellerta, czy Széchenyi. Warto jednak dodać, że termy można znaleźć w zasadzie na całym terenie Węgier. Jest tam bowiem ponad 1300 źródeł termicznych. Na północnym wschodzi warto odwiedzić kompleks jaskiń Miskolctapolca. Natomiast na południowym zachodzie znajduje się największe na świecie jezioro termalne Heviz.

Źródło: AFP/Wprost.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...