Uratowali najsmutniejszego lisa w historii. Był zamknięty 5 lat
O takich przypadkach chciałoby się słyszeć jak najmniej. Choć tutaj prawdopodobnie mowa o szczęśliwym zakończeniu, to cała historia przyprawia o dreszcze. Lis Pirat, który spędził w niewoli kilka lat, był chory, a do tego cierpiał z powodu zapalenia ucha. Dziś wreszcie trafił w ręce osób, które zatroszczą się o jego życie. Niestety stan zdrowia zwierzęcia pozostawia wiele do życzenia.
Lis Pirat przeżył piekło. Wreszcie będzie wolny
Wspomniany bohater został uratowany dzięki stowarzyszeniu Otwarte Klatki, które przeprowadziło interwencję na fermie futrzarskiej w Wielkopolsce. Zwierzę prawdopodobnie ma około 5 lat i tyle samo spędziło za kratkami. Po tym, jak zajęli się nim weterynarze, trwa zacięta walka o jego życie. Niestety lis jest wychudzony i apatyczny, do tego posiada fatalne uzębienie i infekcję oczu.
Mowa tu o prawdziwym dramacie niewinnego futrzaka, który powinien żyć na wolności i w bezpiecznych warunkach. Po tym, jak odkryto paskudną tajemnicę fermy, zostało wysłane powiadomienie do prokuratury. Właścicielom lisa zarzuca się popełnienie przestępstwa w postaci znęcania się nad zwierzętami.
Zdjęcia lisa zobaczyć można m.in. na profilu Otwarte Klatki na platformie filckr.pl. Widać na nim poturbowane życiem zwierzę, które siedzi w ciasnej, ciemnej klatce. To niewielki szaro-czarny futrzak z jasną końcówką ogona wyglądający bardzo przyjaźnie i smutno. Z relacji udostępnionej w mediach wynika, że był słaby i wycieńczony.
Otrzymali zgłoszenie i ruszyli. Lis od dawna potrzebował pomocy
Wszystko zaczęło się od skargi i zgłoszenia, którym zainteresowało się wspomniane stowarzyszenie. Ferma znajdująca się Smolicach w woj. wielkopolskim okazała się prawdziwym więzieniem tortur. Po tym, jak uwagę zwrócił tragiczny stan zdrowia lista, uratowano go w trybie interwencyjnym i przewieziono do kliniki weterynaryjnej SKVet we Wrocławiu.
Pomoc potrzebna była już od dawna, a wolontariusze trafili na miejsce w ostatniej chwili. Okazało się, że lisek cierpi m.in. na zwyrodnienie kręgosłupa i stawów oraz ma podejrzenie nowotworu płuc. Dopiero na miejscu otrzymał imię Pirat.
W niewoli trzymany był w celu rozmnażania i należał do stada rozrodowego. Na miejscu zabijano lisy i wykorzystywano na futra. „Widziałam w swoim życiu wiele lisów, ale ten jest zdecydowanie najsmutniejszy” – komentowała w mediach lokalnych Bogna Wiltowska, Dyrektorka ds. Śledztw i Interwencji w Otwartych Klatkach.