Nieodkryte „Kanary”. Mało znane wyspy archipelagu kuszą dziką naturą i atrakcjami

Dodano:
Naturalny basen w La Palmie Źródło: Shutterstock / Christophe Cappelli
Wyspy Kanaryjskie to nie tylko Teneryfa czy Fuerteventura. Poznajcie dziewięć najrzadziej odwiedzanych miejsc hiszpańskiego archipelagu.

Teneryfa, Gran Canaria, Lanzarote i Fuerteventura to wyspy, które na myśl o popularnych „Kanarach” pojawiają się w głowie najczęściej. To właśnie te miejsca ze względu na bezpośrednie i tanie połączenia lotnicze są szczególnie oblegane przez turystów. Ceny podróży last minute z biurem podróży wynoszą często mniej niż 1000 zł – jeszcze mniej zapłacimy decydując się na zakup biletów z wyprzedzeniem na stronie linii lotniczej. Warto jednak pamiętać, że archipelag Wysp Kanaryjskich to także inne, mniej popularne, choć równie zjawiskowe miejsca do odwiedzenia. W tym artykule skupimy się na na nieodkrytej części „Kanarów” – pozostałych dziewięciu wyspach hiszpańskiego archipelagu.

Duże wyspy: La Palma, La Gomera i El Hierro

Położone we wschodniej części archipelagu nieznacznie odstają wielkością od największych w tym regionie Teneryfy i Gran Canarii, wciąż jednak oferują masę atrakcji, których spokojnie wystarczy na tygodniowy, aktywny pobyt. Najbardziej popularna La Palma ze stolicą w Santa Cruz de La Palma i największym miastem Los Llanos de Aridane zamieszkiwana jest przez niespełna 100 tysięcy osób. Wyspa ma pochodzenie wulkaniczne i uznawana jest za jedną z najwyższych na świecie, ze względu na ogromną wysokość całkowitą, liczoną od dna morskiego. Szlaki trekkingowe w Parku Narodowym Caldera de Taburiente wiodą przez kaskady, wodospady i lasy wawrzynowe. Wyspa oferuje również możliwość skorzystania z naturalnego basenu El Charco Azul tuż nad brzegiem oceanu oraz możliwość obejrzenia procesu wydobywania soli w Fuencaliente. Nawet w wysokim sezonie wakacyjnym nie powinien grozić nam tu tłok.

La Gomera i El Hierro to miejsca, do których masowa turystyka jeszcze nie dotarła. Na pierwszej z nich zobaczymy m.in. plantację bananów, pomnik Kolumba (który właśnie tu zatrzymał się w drodze do Ameryki Łacińskiej) czy „Zaczarowany Las”, druga oprócz spektakularnych krajobrazów oferuje możliwość spotkania endemicznego gatunku jaszczurki olbrzymiej. Choć porty w San Sebastián i Puerto de la Estaca oferują dogodne połączenia z Teneryfą, niewielu turystów zostaje tu dłużej niż na czas jednodniowej wycieczki.

Obie wyspy, podobnie jak La Palma, posiadają też swoje lotniska, dlatego łatwo dostaniemy się tu z Warszawy z wyłącznie jedną przesiadką. Koszty przeprawy promowej w jedną stronę zaczynają się od 40 euro za podróż na La Gomerę i 60 euro w przypadku dwóch pozostałych wysp wschodnich Wysp Kanaryjskich. Z podobnymi cenami spotkamy się, decydując się na podróż samolotem.

Małe wyspy: Graciosa, Alegranza, Lobos i inne

We wschodniej części „Kanarów” czekają na nas wyspy niewielkie i w przypadku większości z nich, również bezludne. Największa, Graciosa, ma powierzchnię zaledwie 29 kilometrów kwadratowych (jest mniejsza niż wielkość Siedlec) i znajdziemy na niej kilkanaście barów i hoteli. Uznany za ósmą zamieszkałą wyspę archipelagu (na stałe zasiedla ją mniej niż tysiąc mieszkańców) ląd jest pod całkowitą ochroną – to przede wszystkim dom dla okolicznego ptactwa. Nie ma tu licznych wzniesień, więc łatwo odkryjemy ją spacerem lub na rowerze. Zwykły nieprzystosowany do jazdy terenowej samochód nie wchodzi w grę, bo nie znajdziemy tu utwardzonych dróg. Na La Graciosę dostaniemy się łodzią w 30 minut z położonego na wyspie Lanzarote miasta portowego Orzola. Przewidywana cena za osobę w jedną stronę wynosi około 30 euro.

Pozostałe kanaryjskie wyspy uznaje się za niezamieszkałe. Należą do nich: Alegranza (jedyna przekracza powierzchnię 10 km kwadratowych), Lobos, Montaña Clara, Roque del Este i Roque del Oeste (najmniejsza, o wielkości nieco ponad 1,5 hektara). Na wyspy Montaña Clara i Lobos organizowane są komercyjne wycieczki. Na pierwszą z nich dostaniemy się łodzią z La Gomery, na drugą zaś z portu we Fuerteventurze. Przeprawy na Aleganzę, Roque del Este i Roque del Oeste nie są tak popularne i będą wymagać od nas wynajęcia prywatnej łodzi, której koszt wyniesie średnio 500 euro za dzień. Czego się jednak nie robi dla kilku chwil samotności na dziewiczej plaży pośrodku oceanu?

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...