Polak rusza w rejs dookoła świata. Sam zbudował łódkę

Dodano:
Żaglówka Źródło: Shutterstock / Goinyk Production
Marcin Klimczak – pochodzący z Łowicza pasjonat żeglarstwa – planuje rejs dookoła świata. W jego trakcie ani razu nie wyjdzie na ląd. Swoją podróż rozpocznie w Gdańsku.

Jedyny w swoim rodzaju rejs mieszkaniec województwa łódzkiego będzie relacjonował za pośrednictwem bloga samdookolaswiata.pl. Jak czytamy na wspomnianej stronie, Klimczak podróżował będzie we własnoręcznie zbudowanej drewnianej łodzi.

Zamierza płynąć non stop. Nie będzie robił przystanków – „nie ma zamiaru dobijać do żadnego portu” – czytamy.

Sam zbudował łódkę

Przez bite 280 dni pasjonat będzie znajdował się na wodzie – na morzu lub oceanie. Każdy człowiek potrzebuje jednak kontaktu z innymi ludźmi. Klimczak nie będzie rozmawiał z nikim „twarzą w twarz” przez 10 miesięcy – „jedyny kontakt z ludźmi będzie utrzymywał dzięki telefonowi satelitarnemu” – czytamy.

Z mieszkańcem Łowicza skontaktowali się dziennikarze programu „19:30”, emitowanego na antenie Telewizji Polskiej. Jak się okazuje, Klimczak jest instruktorem i egzaminatorem żeglarstwa, więc dokładnie wie, z czym je się ta dyscyplina.

W rozmowie z redakcją TVP opowiedział też, jak budował łódź, co zajęło mu przeszło 700 godzin. – Kupiłem drewno w tartaku i zbudowałem ją samodzielnie, od podstaw. Ma osiem metrów, korzystałem z projektu Janusza Maderskiego (konstruktor z Miłowa w województwie zachodniopomorskim). To nie jest tak, że sam tę łódź sobie wymyśliłem, korzystałem z jego wiedzy. Jeśli się uda, będę pierwszym człowiekiem na świecie, który opłynął świat własnoręcznie zbudowanym jachtem – podkreśla. Napędza go silnik elektryczny. Na pokładzie znajdują się też panele słoneczne, prądotwórcze wiatraki i akumulatory.

Zamontowano tam też biokominek i system grzewczy na podczerwień.

Co będzie jadł?

Żeglarz przygotował już na rejs zapasy w słoikach. Zabiera ze sobą kapustę, ogórki kiszone czy cebulę. Na początku będzie jadł jajka, a potem m.in. konserwy. Ma ze sobą także 900 litrów wody (pitnej i do mycia).

A co, gdy wydarzy się coś złego? – Mam tratwę ratunkową, wszystkie systemy powiadamiania. Koło ratunkowe też, choć gdyby była taka potrzeba, to i tak nikt mi go przecież nie rzuci – mówi.

Źródło: samdookolaswiata.pl / TVP Info / maderski.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...