Polskie morze zaczęło się dymić. Niecodzienne zjawisko tuż o świcie
Uroczy Jantar położony w gminie Stegna na pograniczu Mierzei Wiślanej i Żuław Wiślanych przyciąga turystów wielbiących spokój, bursztyny i szerokie plaże. Ostatnio, to nie znaleziska wyrzucone przez morze zachwyciły turystów, a coś zupełnie innego. Oczom wielu osób ukazało się zjawisko tzw. dymiące morze.
Dym z morza w Jantarze
Nagranie, na którym widać efekt „dymiącego morza” opublikowano 25 marca na facebookowej grupie Na Mierzeję. „Poranek na plaży w Jantarze z »dymiącym morzem« robi super wrażenie. I to niesamowite słońce na końcu” – czytamy w opisie posta. Całość wygląda naprawdę świetne. Widać falującą wodę i coś w stylu mgły. Nad morzem unosi się dym, przez który można mieć wrażenie, że jakaś jego część płonie. Oczywiście nic bardziej mylnego, to tylko złudzenie.
Internauci, którzy mieli okazję zobaczyć filmik, nie kryli zachwytu, niektórzy dodatkowo dzielili się swoimi zdjęciami. „Niesamowity widok”, „Fajnie poznawać takie efekty przyrody, robią duże wrażenie”, „Piękny widok”. – to tylko niektóre z wielu opinii, które możemy przeczytać w sieci. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, ale mowa o zjawisku bardzo rzadkim.
„Dymiące morze”. Co to za zjawisko?
Dymienie morza ma miejsce wtedy gdy dochodzi do parowania cieplejszej powierzchni wody w chłodnym powietrzu o temperaturze niższej co najmniej o 10 stopni Celsjusza. Do spadku temperatury musi dojść nagle. Wtedy nad morzem zbierają się chmury z parujących drobinek wody skondensowanych w niewielkie krople lub kryształki lodu, tak stało się właśnie w Jantarze. Co ciekawe liczyła się nie tylko temperatura, ale też światło. To m.in. dzięki niemu możemy dostrzec tworzące się obłoki. Gdyby na miejscu dodatkowo pojawił się silny wiatr, dymienie morza stałoby się jeszcze bardziej dynamiczne, a smugi mgły tworzyłyby widoczne pasma.
Choć woda morska paruje niemal cały rok, tylko czasem możemy zobaczyć to gołym okiem. Osoby, które przebywały tego dnia na plaży, miały sporo szczęścia. Podobne zjawisko zazwyczaj można dostrzec w zakątkach odległych od Polski np. u wybrzeży Kanady, np. nad zatoką Św. Wawrzyńca i Morzem Labradorskim. To też normalne wokół Grenlandii i Islandii czy na Morzu Barentsa, Norweskim i Grenlandzkim.
Trzeba pamiętać, że choć „dymiące morze” wygląda pięknie, bywa też niebezpieczne. Statki, które pływają w takim momencie po wodach, mierzą się z bardzo dużymi utrudnieniami m.in. w nawigacji. Ponadto, gdy krople mgły uderzają o kadłub statku, niemal natychmiast zamarzają i tworzą grubą warstwę lodu np. na masztach. Ta obciąża statek, jest twarda i trudno się jej pozbyć.