Ryanair pozwał Polaka. To dlatego linie skierowały sprawę do sądu
Od pewnego czasu irlandzki przewoźnik lotniczy Ryanair nie pobłaża zachowaniom pasażerów, którzy zakłócają loty i doprowadzają do międzylądowań. Tym razem do sądu trafił pozew, który dotyczy Polaka.
Ryanair pozywa pasażera. „Niewytłumaczalne zachowanie”
We wtorek linie przekazały, że „agresywny pasażer” zakłócił lot FR5474 z Berlina do Marrakeszu, w styczniu 2025 r. Alicja Wójcik-Gołębiowska, szefowa komunikacji w rejonie Europy Środkowo-Wschodniej i krajach bałtyckich potwierdziła „Wprost” to, czego można się było domyślać – mężczyzna był pod wpływem alkoholu. „Niewytłumaczalne zachowanie turysty doprowadziło do przekierowania lotu do Sewilli, gdzie po wylądowaniu samolotu pasażer został usunięty z pokładu, narażając 170 pasażerów i 6 członków załogi na nieprzyjemne komplikacje” – czytamy w komunikacie linii. Ryanair będzie się domagał od turysty 3 tys. euro odszkodowania (ponad 12 tys. zł.). Nałożył też na niego karę – pięcioletni zakaz lotów.
Linie zwykle nie informują dokładnie, jak przebiegały podobne incydenty. Przy okazji innego pozwu, złożonego wcześniej (sprawą zajmuje się irlandzki sąd) przedstawicielka linii powiedziała „Wprost”, że o podobnych sprawach będziemy słyszeć częściej.
– Każdy ma prawo do wakacji i do relaksu. Natomiast nie ma prawa do psucia wakacji innym. Jeżeli ktoś swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem powoduje opóźnienie wylotu czy konieczność śródlądowania, przez co inni pasażerowie tracą dzień wakacji albo dwa, to chcemy wysłać sygnał, że takie zachowania nie będą tolerowane – zaznaczyła.
Pozwy kierowane do sądu mają na celu zminimalizowanie strat linii (w przypadku zakłóconego lotu do Lanzarote przewoźnik opłacił pasażerom nocleg). Celem jest też zwrócenie uwagi osobom planującym podróże na konsekwencje swoich działań.
„Miks używek”
Alicja Wójcik-Gołębiowska dodała, że często powodem zakłóconych lotów jest wpływ substancji psychoaktywnych na niektórych pasażerów. Z problemami boryka się m.in. personel na pokładzie samolotów na Ibizę.
– To, co obserwujemy, to miks używek, czyli alkohol w połączeniu z różnymi substancjami. Czasami pasażerowie, przechodząc przez kontrolę, zachowują pozory porządnego zachowania, ale alkohol uderza w momencie, kiedy są już na pokładzie – powiedziała.
Oceniła też, że problemów nie przysparza serwis pokładowy. W samolotach linii można kupić np. piwo i mocniejsze alkohole – te drugie w buteleczkach o pojemności 50 ml.
– Nasze loty w przeważającej liczbie są krótkie, więc to nie jest tak, że ktoś korzysta z naszego serwisu i może się doprowadzić do stanu upojenia. Serwis jest za późno, żeby wypity alkohol wywarł taki wpływ na pasażera – zaznaczyła. Dodała, że problemy powodują osoby, które przemycają alkohol kupiony w strefie bezcłowej albo spożywają go na terenie lotniska, przed wejściem na pokład.
„Ryanair prowadzi surową politykę zerowej tolerancji i będzie nadal podejmował zdecydowane działania w celu zwalczania niewłaściwego zachowania pasażerów na pokładach samolotów” – ostrzegają linie w komunikacie.