Tych greckich wysp lepiej unikać. Na liście dwie niespodzianki
Wybór odpowiedniej greckiej wyspy na wakacje to prawdziwe wyzwanie. Szukając miejsca na spędzenie urlopu, warto wziąć pod uwagę swoje wewnętrzne pragnienia i preferencje, a nie tylko popularność danego kierunku na Instagramie – bo może okazać się, że utkniemy w kurorcie, które kompletnie nie współgra z naszą harmonią i potrzebami. Santorini i Mykonos zdecydowanie nie będą idealne dla tych, którzy szukają niskich cen i braku tłumów. Na liście wysp, których powinniśmy unikać, są jeszcze dwie pozycje.
Santorini i Mykonos mają złą renomę
Biuro podróży Ferry hopper, za którego pośrednictwem można zarezerwować bilety na promy w Grecji, opublikowało listę wysp, których pod pewnymi warunkami turyści powinni raczej unikać. Nie mogło zabraknąć na niej najsłynniejszych dwóch turystycznych kierunków: Santorini i Mykonos. Te wyspy przez wielu podróżników są oceniane jako zbyt „przytłaczające”. Powodem są przede wszystkim wysokie ceny, tłumy turystów na plażach i w punktach widokowych, głośne całonocne imprezy (w przypadku Mykonos), a także zbyt duża popularność i związane z nią wysokie oczekiwania, które ostatecznie mogą pozostawić zagranicznych gości z rozczarowaniem i niedosytem.
Ios i Rodos to nie raj dla wszystkich
Turyści, którzy od pełnych tawern i dyskotek wolą ciszę i spokój, nie znajdą go także na Ios. Ta niepozorna mała wyspa położona w archipelagu Cyklad to centrum nocnej rozrywki wśród młodych ludzi, dla których jest tu znacznie taniej niż na instagramowym Mykonos. „W promieniu pięciu minut spacerem znajduje się około 25 różnych klubów nocnych” – czytamy. Nieco zbyt komercyjne i zatłoczone może okazać się także popularne Rodos – to duża wyspa z zabytkami i wieloma znanymi plażami, której zwiedzanie może być dla wielu zbyt obciążające, szczególnie latem, gdy tłumy są największe, a temperatury są bardzo wysokie.