Najszybciej rozrastające się miasto świata. Tym zaskakuje turystów
W Dubaju mieszkają przedstawiciele ponad dwustu narodowości. – Łatwo trafić w jednym budynku na sąsiada pochodzącego z kraju, z którym twoja ojczyzna ma napięte stosunki. Jeśli jednak chcesz tu zamieszkać, musisz zostawić to za sobą i respektować zasady. W tak bardzo różnorodnej społeczności to ważne, by zaakceptować te różnice – mówi Sara Yousef, przewodniczka w Centrum Porozumienia Kulturowego im. Szejka Mohammeda (SMCCU). To jedno z tych miejsc, o którym turyści odwiedzający Dubaj zapominają. Warto tu przyjść nie tylko dla świeżych (nie suszonych!) daktyli i arabskiej kawy, ale także po to, by dostać odpowiedź na wszystkie pytania dotyczące zarówno kultury arabskiej, jak i życia w multikulturowym środowisku. I by zapomnieć na chwilę o wieżowcach i luksusie, bo nawet w Dubaju jest to możliwe.
Co Muzeum Przyszłości w Dubaju mówi o przyszłości?
Zanim trafiłam do starej części miasta, musiałam jednak dowiedzieć się trochę o jego teraźniejszości i przyszłości. Museum of The Future było jednym z miejsc, które w Dubaju chciałam zobaczyć szczególnie. Futurystyczna wizja świata w najbardziej futurystycznym mieście świata miała mną wstrząsnąć, ale ostatecznie pozostawiła mnie raczej niewzruszoną. Może dlatego, że muzeum zostało otwarte kilka miesięcy przed rewolucją AI, kiedy humanoidalny robot czy perspektywa wykorzystywania technologii do rozwiązywania kryzysów psychicznych mogły wzbudzić większą ciekawość.
Początek zwiedzania jest jednak naprawdę obiecujący. Największe wrażenie robi oczywiście sam budynek autorstwa projektu Shauna Killa – srebrny torus pokryty w całości cytatami w języku arabskim, z których najsłynniejszy brzmi: „Przyszłość należy do tych, którzy potrafią ją sobie wyobrazić, zaprojektować i zrealizować. Nie jest czymś, na co czekamy – musimy ją sami stworzyć”. Takiej konstrukcji, jak przy autostradzie Sheikh Zayed Road, nie znajdziemy nigdzie indziej na świecie.
Tak Dubaj będzie wyglądał w 2071 roku
W środku wszystkie oczy turystów skierowane są na trzy windy-kapsuły, którymi zwiedzający przemieszczają się między siedmioma piętrami wystaw. Przed wejściem na pokład jesteśmy witani przez pracownika w skafandrze i jedziemy wprost do stacji kosmicznej, w której rozpoczyna się pierwszy z pięciu rozdziałów opowieści o roku 2071.
Przechodząc przez kolejne etapy podróży w przyszłość, przyglądamy się na przykład symulatorowi ekosystemu czy wielkiej bibliotece DNA ziemskich gatunków zwierząt i roślin ukrytych w szklanych, podświetlonych słojach. Jest też miejsce dla gadżetów, które mogą odmienić nasze życie (implanty płatnicze) lub już odmieniły (roboty sprzątające). Na piętrze poświęconym doświadczeniom uzdrawiającym i oderwaniu się od mediów cyfrowych, spotykam grupę dzieci z jednej z tutejszych szkół międzynarodowych, które przy medytacyjnej muzyce wpatrują się w ekrany swoich tabletów.
Do czasu, w którym toczy się akcja wystawy, pozostało jeszcze prawie pięćdziesiąt lat. Najszybciej rozrastające się miasto na świecie, na którego ulicach toczy się niekończący się remont, prawdopodobnie jeszcze nie raz przegoni swoje własne zapowiedzi. Muzeum Przyszłości wymagałoby więc aktualizacji przynajmniej w każdej dekadzie, ale jak zapewniają pracownicy, tu chodzi przede wszystkim o przesłanie – że musimy troszczyć się o naszą planetę i o nas samych. Dla mnie wizyta wśród kolorowych eksponatów i ciekawych form architektonicznych była przede wszystkim ucztą dla oczu, i nawet dla niej samej warto kupić bilet. No i oczywiście dla tarasu widokowego.
Gdybym teraz mogła wybrać, które muzeum odwiedzić, nie ominęłabym Dubai Frame. Spektakularna rama położona idealnie pomiędzy Old Dubai a wieżowcami w Downtown Dubai jest zwierciadłem, w którym spotykają się dwa światy Dubaju. Budynek służy głównie jako punkt widokowy, który znajduje się w górnej części ramy, 150 metrów nad ziemią. W dolnej części prostokąta możemy zobaczyć wystawę pokazujące przyszłość i historię miasta, które przekształciło się w gigantyczną metropolię z niewielkiej, rybackiej wioski.
Nie omijaj Starego Dubaju
– Zawsze zaczynamy nasze spotkania w pokoju gościnnym majlis, którego nazwa pochodzi od arabskiego słowa usiądź – tu serwujemy daktyle i kawę – wita nas Sara Yousef w Centrum Porozumienia Kulturowego im. Szejka Mohammeda (SMCCU). – Możecie robić mi zdjęcia, ale jeśli na nich jestem, upewnijcie się, że wyglądam dobrze – dodaje. To, co mówi, nie jest takie oczywiste, bo kobiety z Emiratów raczej stronią od fotografii, a zrobienie im zdjęcia bez pozwolenia, na przykład na ulicy, uchodzi za duży nietakt. Dubaj jest trochę bardziej liberalny nie tylko pod tym względem. Z uwagi na dużą liczbę obcokrajowców, zarówno wśród turystów, jak i pracowników odwiedzanych miejsc, w ogóle zapominam, że jestem w mieście arabskim.
Old Dubai, nawet jeśli jest mocno turystyczny, przypomina mi o mojej ulubionej, spacerowej funkcji miast. Wcześniej, poruszając się z kierowcą między jedną atrakcją a drugą, można odnieść wrażenie, że Dubaju nie da się zwiedzać na nogach, a to nie do końca prawda. Po spotkaniu przy kawie i pokazaniu tradycyjnych arabskich strojów w SMCCU ruszamy więc z Sarą na krótką wycieczkę po historycznej dzielnicy Al Fahidi. Tu, w zacienionych uliczkach można na chwilę poczuć ulgę od upału, choć nie da się o nim całkiem zapomnieć. Latem turyści, ze względu na wysokie temperatury, zaglądają tu więc rzadziej i na krócej, by szybko wrócić do klimatyzowanych pomieszczeń.
Zimą nie ma wymówek – trzeba wstąpić nie tylko na XIX-wieczny Stary Targ, ale także przyjrzeć się tradycyjnym domom z wieżami wiatrowymi (które dawniej służyły jako naturalna klimatyzacja) czy przepłynąć tradycyjną łodzią Abra po Zatoce Dubajskiej. Akcenty historii znajdziemy też w tych nowocześniejszych częściach miasta, na przykład na otoczonych drapaczami chmur wykopaliskach stanowiska archeologicznego Jumeirah. Obok niego znajduje się Arabian Tea House, gdzie warto zatrzymać się na sambosy i tradycyjne dania z jagnięciną. I oczywiście po to, by przekonać się, czym jest arabska gościnność.
Wspaniale jest spać w hotelu z widokiem na Marinę, oglądać Dubaj z okien Ain Dubai, najwyższego koła młyńskiego na świecie, czy jeść kolację pod gwiazdami w luksusowym Sonara Camp pośrodku pustyni. Takie atrakcje cieszą jednak jeszcze bardziej, gdy korzystamy z nich równolegle wraz z doświadczeniem autentycznej kultury, której w Dubaju przecież nie brakuje.
Wyjazd odbył się na zaproszenie Dubai Department of Economy & Tourism. Organizator nie ingerował w treść publikacji.