Grecy mają dość takiego zachowania turystów. Zapoczątkowali „ruch ręcznikowy”

Dodano:
Ręczniki na leżakach Źródło: Shutterstock
Wojna z turystami wylegującymi się na leżakach w Grecji wkracza na nowy poziom. Mieszkańcy regionu mają bowiem dość zachowania przyjezdnych, którzy zajmują sobie miejsca na plaży o absurdalnie wczesnej porze. „Ruch ręcznikowy” przybiera na sile, bo Grecy chcą odzyskać plaże.

Zachowania turystów w popularnych wakacyjnych miejscach sprawiają, że wprowadzane są restrykcje i ograniczenia mające na celu walkę z nieodpowiednim działaniem. We Włoszech wprowadzane są limity osób na plażach, a także konieczność rezerwacji miejsc. Wszystko po to, aby zapewnić komfort mieszkańcom, a także ochronić środowisko.

W innych regionach z kolei mieszkańcy biorą sprawy we własne ręce i sami zamierzają walczyć z przyjezdnymi. Dzieje się tak np. w Grecji, w której lokalni chcą odzyskać dostęp do plaż i możliwość wypoczynku. Dlatego właśnie zapoczątkowali coś, co roboczo nazywane jest „ruchem ręcznikowym”.

Grecy walczą z turystami

Tak zwany ruch ręcznikowy został uruchomiony na wyspie Paros po tym, jak miejscowi stracili cierpliwość do nieodpowiednio zachowujących się turystów. Zdjęcia z wybrzeży Morza Egejskiego pokazują ludzi maszerujących z transparentami głoszącymi: „Odzyskaj plażę: ruch mieszkańców Paros na rzecz bezpłatnych plaż”.

W całej Grecji i dużej części Europy turyści znaleźli wiele sprytnych sposobów na zdobycie najlepszych miejsc na plaży. Używają do tego ręczników lub parasoli i jeszcze pod osłoną nocy za pomocą tych narzędzi „rezerwują” sobie plaże. Miejscowi chcą z tym walczyć.

Prócz tego lokalni zwracają uwagę, że do tej sytuacji przyczyniają się również prywatne firmy zajmujące się wynajmem leżaków. Anektują sobie one część plaży i pozwalają na zajęcie miejsca po uprzednim opłaceniu go. W ten sposób też odbierają Grekom możliwość wypoczywania w ich własnym kraju.

Grupa Save Paros Beaches zaznacza, że np. jedna firma pobiera ok. 60 funtów za wypożyczenie parasola i dwóch leżaków na dzień. Za wyższą cenę ok. 120 funtów goście mogą nawet wygrzewać się w „strefie VIP”.

„Żądamy naszego prawa do przestrzeni publicznej, prawa do korzystania z naszych plaż, które są wydzierane przez chciwych, społecznie nieodpowiedzialnych biznesmenów okupujących plaże w całości lub przekraczających ich granice nawet stukrotnie” – napisali przedstawiciele ruchu Save Paros Beaches.

Bitwa o leżaki

„Ruch ręcznikowy” rozprzestrzenia się też na inne greckie wyspy, gdzie zauważane są nieodpowiednie zachowania turystów. Warto przypomnieć, że wojna o leżaki i rezerwowanie sobie miejsc występują również w Hiszpanii, we Włoszech czy w Portugalii.

W tym roku niezwykle popularne stało się nagranie, które ukazuje, jak turyści biegną zająć leżaki należące do jednego z hoteli na Teneryfie. Czekali oni tylko, aż fotele basenowe zostaną udostępnione do użytku, następnie rzucali ręczniki na wybrane przez siebie miejsca, a później wracali spać czy jeść śniadanie. W tym czasie ich miejsce było bezpiecznie zarezerowane i na nich czekało.

Zdarzyło wam się stosować takie praktyki?

Ceny na wakacjach cię zaskoczyły? Lot był opóźniony albo go odwołano? Wakacyjny kraj pozytywnie cię zaskoczył albo rozczarował?

Podziel się swoją historią i napisz do nas na podroze@wprost.pl

Źródło: mirror.co.uk
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...