Smutna wiadomość dla fanów górskich schronisk. Znany obiekt w Tatrach zamknięty po 75 latach
Całkiem niedawno informowaliśmy o złej sytuacji schroniska Samotnia w Karkonoszach. Działalność miejsca stanęła pod znakiem zapytania po tym gdy okazało się, że PTTK nie przedłużyło z nim umowy dzierżawy. Teraz pojawiły się kolejne wieści dotyczące innego znanego obiektu w górach. Mowa o PTTK na Hali Kondratowej, czyli najmniejszym schronisku w Tatrach.
Schronisko w Tatrach nieczynne przez 2 lata. To ostatni moment na odwiedziny
To bardzo ważna informacja dla wszystkich turystów wybierających się jesienią w rejony najwyższego pasma w łańcuchu Karpat. Schronisko górskie na Hali Kondratowej z Tatr wkrótce przestanie być dostępne. Na rynku turystycznym działało nieprzerwanie od 75 lat, teraz przyszła pora na zmiany.
Znany miłośnikom Tatr kultowy domek ma być nieczynny aż przez dwa lata. Powodem takiej decyzji jest planowana modernizacja obiektu i jego rozbudowa. To oznacza, że w przyszłości nigdy nie będziemy już mieli do czynienia z takim samym schroniskiem jak do tej pory. Prawdopodobnie zmieni się nieco jego klimat i styl.
Warto podkreślić, że mimo wszystko chodzi głównie o poprawę standardów – ulepszone mają być m.in. zaplecze gastronomiczne i sanitarne, a także naprawione dawno zniszczone elementy. Prezes PTTK Karpaty Jerzy Kalarus zdradził Gazecie Krakowskiej, że choć liczba miejsc noclegowych na miejscu nie zwiększy się, to ma być wygodniej i bezpieczniej. Na czas remontu rodzina prowadząca obiekt, musi go opuścić. Kobiety zajmujące się dziś schroniskiem, czyli Iwona Haniaczyk i siostrzenica oraz wnuczka poprzednich zarządzających nie chcą komentować sprawy.
Schronisko w Tatrach na Hali Kondratowej. Nikt nie spodziewał się takiej decyzji
Obiekt, o którym mowa wiąże się z tradycją i rodzinną działalnością. Państwo Skupniowie byli zaangażowani w prowadzenie miejsca od wielu lat i wkładali w to całe serce. Dziś wiadomo, że właściciele muszą opuścić budynek najpóźniej do 4 września.
Miejsce oferowało 20 miejsc noclegowych i było jednym z najmniejszych tego typu. Turyści przybywali tam, żeby odpocząć w ciszy i spokoju. Mogli zatrzymywać się w pokojach wieloosobowych i integrować z nieznanymi sobie ludźmi. Wszystko to u masywu Giewontu. Do odwiedzenia zachęcały przepiękne widoki, atmosfera, pyszna herbata i niedrogie ceny.
PTTK informował, że nowy dzierżawca zostanie wyłoniony w przetargu – może nim być również ten dotychczasowy. Na ten moment nie wiadomo jednak jak dalej potoczą się losy rodziny Skupniów i ich biznesu. Turyści niestety długo będą musieli poczekać na ponowne otwarcie miejsca. Do końca sierpnia mamy ostatnią szansę, by do niego zajrzeć.