Zaufali aplikacji i dotarli nad przepaść. Turyści z Tatr cudem uniknęli tragedii
Jakiś czas temu media obiegła wiadomość o tym, że turysta z Chin zamiast nad Morskim Okiem znalazł się nad Orlą Percią. Był kierowany przez Google Maps i nie zdawał sobie sprawy, że dawno zboczył z prostej i łatwej ścieżki. Gdyby nie pomoc dwóch doświadczonych Polaków, aż strach pomyśleć, jak skończyłaby się jego wyprawa.
Na tego typu problemy zwracał ostatnio uwagę prezes Stowarzyszenia Przewodników Tatrzańskich Piotr Mazik, który w rozmowie z Gazetą Wyborczą zdradził, że w ostatni weekend odnotowywano wiele podobnych przypadków. Jedna z grup turystów została zaprowadzona nad przepaść i cudem uniknęła tragedii.
Mapa zaprowadziła turystów nad przepaść
Doświadczony przewodnik poinformował, że świadomość społeczna dotycząca tras wyznaczanych przez aplikacje, jest wciąż bardzo mała. Przez to, że bezwzględnie ufamy internetowym mapom, często ignorujemy podstawowe sygnały i nie zdajemy sobie sprawy, w jak trudnych rejonach się znajdujemy.
Przez właśnie taki brak ostrożności cudem uniknięto tragedii w ubiegłą sobotę, gdy podróżny znajdował się w okolicy Gerlachu – najwyższego szczytu Tatr o wysokości 2655 m n.p.m. Okazuje się, że nie prowadzi tam żaden szlak turystyczny, a na górę nie wolno wybierać się samodzielnie, lecz tylko z przewodnikiem.
Przewodnik Piotr Mazik zdradził Gazecie Wyborczej, że gdy przebywał w pobliżu wspomnianego szczytu, zauważył, że idzie za nim para bez wsparcia osoby doświadczonej. Nie potrafiła ona odnaleźć drogi. Choć z najdowali się w pobliżu urywającego się żlebu nad przepaścią, to wgrana w interaktywnym zegarku mapa z trasą kierowała ich prosto nad urwisko.
Cudem uniknęli tragedii. Trudno uwierzyć, co chcieli zrobić
Po tym, gdy przewodnik ostrzegł zbłąkanych turystów i próbował odwieść ich od kontynuowania tej trasy, para uparcie przekonywała, że mapa i zegarek na pewno się nie mylą i nie zamierzali zrezygnować z wycieczki. Dopiero po chwili udało się odwieść ich od tragicznego pomysłu.
Piotr Mazik podkreślał, że mapa z trasą kierowała ich prosto nad przepaść i cudem uniknęli tragedii. Tym samym był świadkiem tego, jak działa wielu z nas. „Wiele osób, idąc w Tatry, nie zdaje sobie sprawy, w jak trudny teren wchodzi. Przewodnicy powinni zagwarantować bezpieczeństwo, ale także powoli uczyć samodzielności. To jest część tego zawodu — edukacja w górach. Ale żyjemy w takich czasach, że zawodowców się nie docenia. Zamiast tego woli się naśladować tzw. influencerów” – mówił przewodnik.
Ceny na wakacjach cię zaskoczyły?
Lot był opóźniony albo go odwołano?
Wakacyjny kraj pozytywnie cię zaskoczył albo rozczarował?
Podziel się swoją historią i napisz do nas na podroze@wprost.pl