Wyprosił pasażerkę z pociągu PKP. Wszystko przez psa

Dodano:
PKP Źródło: Shutterstock
Do przykrej sytuacji doszło podczas podróży pociągiem PKP Intercity. Znalazła się w niej jedna z młodych pasażerek. Nie tego spodziewała się po kierowniku. Nagle musiała wysiąść.

Podróże za pośrednictwem PKP oceniane są różnie. Jedni doceniają przewoźnika za szerokie oferty połączeń i częste promocje na znane kursy, inni krytykują go za opóźnienia czy złą jakość obsługi. Dobrych wspomnień z wycieczki nie będzie miała kobieta, która wsiadła do wagonu razem ze swoim pupilem. Kierownik postanowił ją wyprosić.

Kierownik PKP wyprosił kobietę z pociągu. Powód zaskakuje

Kobieta, która znalazła się w nietypowej sytuacji w pociągu PKP, nazwała ją pokazem nadgorliwości. Choć zdarzenie miało miejsce 20 października, to dopiero teraz zaczęło być opisywane przez media. Wątek przybliżyła m.in. „Gazeta Wyborcza”. Przytoczono historię pasażerki, która została wyproszona z wagonu, dlatego, że – zdaniem kierownika – jej pies miał za luźno założony kaganiec.

Brzmi absurdalnie? A jednak zdarzyło się naprawdę. Poszkodowana bohaterka Krystyna jechała pociągiem Intercity Wawel z Lubina do Katowic. Jej pies miał założony kaganiec zgodnie z przepisami, ten jednak czasem się zsuwał. Jak zdradzała dziennikarzom, zwierzę było świeżo po operacji oczu, dlatego z powodu ran nie mogła zacisnąć wspomnianego gadżetu w normalny sposób. To wytłumaczenie nie przemówiło jednak do pracownika PKP.

Nieprzyjemny finał sprawy. Plany podróżnych pokrzyżowane

Po konfrontacji pani Krystyny z kierownikiem pociągu ta została wyproszona i kazano jej wysiąść na najbliższej stacji. Pomysł nie spodobał się innym podróżnym, którzy stanęli murem za kobietą. Mimo protestów mężczyzna zatrzymał skład na stacji w Gliwicach i przywołał Straż Ochrony Kolei. Okazało się, że funkcjonariusze SOK wezwanie mieli uznać za „bezzasadne”.

Każdy, kto myśli, że zdanie funkcjonariuszy wpłynęło na zmianę postawy kierownika, jest w błędzie. Mężczyzna zatrzymał pociąg na stacji i nie chciał ruszyć dalej. Po 45 minutach postoju kobieta ustąpiła i wysiadła. Jak się później okazało, to nie były jedyne problemy pani Krystyny. Ta miała starcie z obsługą również z powodu biletu. „Przymuszano ją do dodatkowej opłaty za zakup biletu w pociągu, choć w Lubinie, gdzie wsiadała, nie działały kasy. Już po zajęciu miejsca zgłosiła chęć kupna u konduktora, ale w wyniku zamieszania nikt jej go ostatecznie nie sprzedał” – zdradzał Hubert Iwanowski, który nagłośnił sprawę w mediach społecznościowych.

Gazeta Wyborcza poprosiła PKP Intercity o komentarz w sprawie. Ten pojawił się dopiero we wtorek o godz. 15. Rzecznik PKP Intercity poinformował, że kierownik pociągu EC Wawel (relacji Berlin – Przemyśl) otrzymał prośbę o interwencję od pasażerek bojących się „psa bez kagańca”, z którym jechała kobieta w wagonie gastronomicznym WARS.

„Przewóz dużego psa bez kagańca, nawet łagodnego, zgodnie z zapewnieniem właściciela, nie zwalnia z zachowania zasad służących bezpieczeństwu innych podróżnych. W tym więc przypadku kierownik pociągu miał pełne uprawnienia do podjęcia interwencji, wliczając w to skorzystanie ze wsparcia odpowiednich służb” – mówił rzecznik PKP Intercity. Mężczyzna stwierdził, że przesłanki były wystarczające do uzasadnienia potrzeby podjęcia interwencji. Chodziło m.in. o to, że kobieta miała odmawiać zakupu biletu, nie okazać dokumentu potwierdzającego tożsamość czy aktualnego świadectwa szczepienia psa przeciwko wściekliźnie. Gazeta Wyborcza poprosiła też o komentarz SOK, ci jednak nie odnieśli się jeszcze do sprawy.

Źródło: Gazeta Wyborcza
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...