Turyści wjeżdżają na Gubałówkę i łamią zakaz. Mieszkańcy mają dość
Zakopane i szczyt Gubałówka to jedne z najchętniej odwiedzanych miejsc przez Polaków w okresie zimowym. Tereny te wybieramy także w wakacje letnie i prawie zawsze pełne są ludzi z całego kraju. Niestety przyjezdni często zachodzą za skórę mieszkańcom. Tak jest też tym razem. Chodzi o notoryczne łamanie zakazu.
Turyści łamią zakaz? Wjeżdżają na Gubałówkę bez problemu
O sprawie informuje m.in. Tygodnik Podhalański, publikując posty w mediach społecznościowych. Chodzi o zakazany wjazd na Gubałówkę, a dokładniej na ul. Stanisława Zubka biegnącą grzbietem Gubałówki. Mieszkańcy przestrzegają zasad i wiedzą, że wstęp mają wyłącznie tamtejsi właściciele działek czy pracownicy posiadający specjalne identyfikatory. Ponadto z drogi korzystać mogą wyłącznie w wyznaczonych godzinach – wjazd od 18 do 9 rano. Niestety tamtejsi obywatele dostrzegają, że prawa nie dla wszystkich są takie same. Pewne grupy nie przestrzegają restrykcji.
Mowa o turystach odwiedzających Zakopane. Samochodem na Gubałówkę wjeżdża sporo takich, którym nie chce się docierać na szczyt pieszo. Zakaz łamią m.in. rodziny z dziećmi. Jeszcze do grudnia ubiegłego roku było to legalne, jednak dziś zasady są inne. Niestety za notoryczne łamanie zakazu turyści nie ponoszą konsekwencji i pokazują, że mogą więcej niż przeciętny mieszkaniec Zakopanego.
Wjazd na Gubałówkę. Mieszkańcy mają dość zachowania turystów
„Weźmie się ktoś w końcu za to wjeżdżanie na Gubałówkę? Pomimo zakazu turyści jeżdżą jak po zwykłej drodze, stają gdzie chcą. My pracownicy i właściciele musieliśmy załatwiać wjazdówki. Jak zwracamy parkującym uwagę, że stoją przed budkami, mają pretensje” – tłumaczył jeden z mieszkańców Zakopanego w rozmowie z lokalnymi mediami.
Wygląda na to, że sprawa na ten moment jest w toku. Pod facebookowym postem dotyczącym problemu posypały się liczne reakcje i ponad sto komentarzy. „Wszystkie obce rejestracje mogą wjeżdżać wszędzie, ale jak wjedzie dostawca większym autem, to jest problem, bo blokuje” – pisano. „Jakby można było, to by na Giewont wjechali” – wyśmiewał się ktoś inny. Z wypowiedzi internautów jasno wynika, że nie są zadowoleni z obecnej sytuacji i większość nie rozumie postępowania przyjezdnych.
Warto dodać, że niestety turyści łamią zakazy w wielu turystycznych miejscach. Całkiem niedawno odkryto m.in., że wchodzą na teren zakazanych jaskiń, a wszystko to wychwytuje ukryta kamera. Jeśli chodzi o Tatry, podróżni muszą być czujni m.in. z powodu pojawiających się kontroli na granicy ze Słowacją, a też nie zawsze przestrzegają zasad.