Złamał nogę w samolocie. Siedział tak na pokładzie przez 6 godzin

Dodano:
Samolot Źródło: Shutterstock
Nie na taki lot liczył mężczyzna podróżujący samolotem do Nowej Zelandii. Wracał z toalety i nagle złamał nogę. Nie było mowy o wcześniejszym lądowaniu awaryjnym.

O tym, że jakiś pasażer złamał nogę na pokładzie samolotu, nie słyszeliśmy dawno. Sytuacja, do której doszło 17 kwietnia, była wyjątkowo dramatyczna. Zwykle gdy przytrafiają się podobne wypadki, dochodzi do tzw. lądowań awaryjnych, by jak najszybciej pomóc poszkodowanym. Tym razem tak się nie stało. Mężczyzna musiał cierpieć aż 6 godzin.

Złamał nogę w samolocie. Pasażer przeżył horror

O wydarzeniu poinformował lokalny dziennik „The New Zealand Herald”. Okazało się, że na pokładzie samolotu linii Air New Zealand, lecącego z Denpasar do Auckland rozgrywał się prawdziwy dramat. Wszystko zaczęło się, gdy jeden z pasażerów postanowił pójść do toalety. Gdy wracał, doznał poważnej kontuzji i złamał nogę.

Przyczyną wypadku była niespokojna sytuacja na pokładzie – tego dnia panowały silne turbulencje, i gdy mężczyzna przechadzał się po maszynie, miał strasznego pecha, że nie siedział. Wszystko działo się w momencie największych zawirowań. Podróżny nagle upadł na ziemię, a później było już tylko gorzej – okazało się, że doznał złamania kości piszczelowej i strzałkowej.

Na pokładzie ze złamaną nogą. Spędził tak 6 godzin

Mężczyzna podróżował wraz z żoną, która wspierała go w całej sytuacji. Oboje musieli przeżyć koszmar. Mężczyzna cierpiał na pokładzie ze złamaną nogą przez 6 godzin i nikt nie zdecydował się wylądować wcześniej. Załoga pokładowa przesadziła niektórych pasażerów, by poszkodowany mógł położyć się na ich miejscach. Obecny na pokładzie lekarz, podał mężczyźnie jedynie leki przeciwbólowe i na tym zakończoną „akcję ratunkową”.

Gdy małżeństwo wylądowało, mężczyznę przejął jego przyjaciel. „Jego noga była prawie złamana na pół” – opisywał, pytany przez lokalną prasę, o to, co zobaczył. Mężczyzna został opatrzony i przewieziony do szpitala. Po wszystkim o sprawie zrobiło się głośno, a linia Air New Zealand była poproszona o skomentowanie sprawy.

David Morgan, główny specjalista ds. integralności operacyjnej i bezpieczeństwa, wyjaśniał, że po tym jak doszło do wypadku, załoga musiała przeanalizować różne czynniki. Brano pod uwagę poziom opieki medycznej, jaki mógłby być dostępny w możliwych lokalizacjach ewentualnego przekierowania samolotu oraz interes osoby poszkodowanej. Uznano, że kontynuowanie podróży będzie najrozsądniejszym pomysłem i przysporzy najmniej komplikacji.

Źródło: The New Zealand Herald
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...