Poślizgnęli się na zamkniętym szlaku. To mogło skończyć się tragedią

Rośnie liczba wypadków w polskich górach. Pierwszy turnus ferii zimowych rozpoczął się poważnym wypadkiem w Karkonoszach. W niedzielę GOPR ruszył na ratunek czterem osobom, które spadły ze zbocza Wielkiego Szyszaka. Turyści poruszali się szlakiem, który w zimę pozostaje zamknięty dla odwiedzających. Moment wystarczył, by poślizgnęli się na niepewnym gruncie i runęli w przepaść.

Turyści poszli na Wielki Szyszak mimo zakazu

Wejście na Wielki Szyszak, czwarty pod względem wielkości (1509 m n.p.m.) szczyt Karkonoszy latem nie powinno sprawić większych problemów przeciętnemu wspinaczowi. Zimą potrafi być tu jednak bardzo niebezpiecznie. Przekonało się o tym czwórka turystów, która mimo ostrzeżeń przed oblodzeniem w niedzielę wtargnęła na zamknięty szlak. Podążając czerwoną trasą około południa, nagle poślizgnęli się, stracili równowagę i runęli w dół po zboczach góry. Na miejscu natychmiast zjawiło się Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Jak podaje regionalny serwis naszemiasto.pl, dwóm osobom, które spadły kilkadziesiąt metrów, udzielono pomocy jeszcze na miejscu. W przypadku dwóch pozostałych, które znaleziono 300 metrów niżej, niezbędne okazało się wezwanie helikoptera. Wypadek był na tyle poważny, że po dwóch godzinach od rozpoczęcia akcji wezwano drugi śmigłowiec.

To mogło skończyć się tragedią

Ratownikom udało się dostatecznie szybko odnaleźć poszkodowanych i przetransportować ich do szpitala. Jak podaje Gazeta Wyborcza, jeden z turystów ma złamaną rękę i nogę, oraz rany cięte. W przypadku drugiego stwierdzono obrażenia głowy i kręgosłupa. „Te osoby miały raczki, ale w tak trudnych warunkach to jest niewystarczające. Trzeba zaznaczyć, że szlaki są zamknięte dlatego, że nie nadają się do chodzenia zimą” – wyjaśnia naczelnik karkonoskiego GOPR. Do tego typu wypadków w sezonie zimowym w górach dochodzi regularne. Dlatego przed wyruszeniem na szlak tak ważne jest zadbanie o odpowiednie przygotowanie i uzupełnienie wiedzy o zagrożeniach.