Zakopane ma nową atrakcję, a mieszkańcy się skarżą. „Można usłyszeć już z daleka”
Na ulicach Zakopanego pojawiły się duże meleksy. W tych pojazdach nie ma szyb – turyści mogą więc podziwiać miasto z naprawdę bliskiej odległości. Teoretycznie więc są alternatywą dla krytykowanych przez organizacje prozwierzęce bryczek konnych, jednak mieszkańcy nie są przekonani do tego rodzaju atrakcji. Wszystko przez muzykę, która niesie się z głośników także w godzinach wieczornych. „Takie hałasy przeszkadzają w normalnym funkcjonowaniu czy wypoczynku” – skarży się jeden z zakopiańczyków w liście do Tygodnika Podhalańskiego.
Meleksy w Zakopanem mają przeciwników
Kursują non-stop i generują hałas – tak niektórzy mieszkańcy opisują nowe meleksy, które pojawiły się w Zakopanem. Dowożą turystów z hoteli i apartamentów pod największe atrakcje, ale także na organizowane w centrum Krupówek imprezy. Przejazdom grup towarzyszy głośna muzyka, która nie byłaby problemem, gdyby w tych środkach transportu w tym czasie okna pozostawały zamknięte. Wycieczka odbywa się jednak „na powietrzu”, a hałas przedostaje się z ulicy wprost do okien zakopiańskich domów. „Czy to kolejna atrakcja naszego miasta, którą ktoś wprowadził, żeby wyłącznie na niej zarabiać, nie zważając na mieszkańców, turystów i inne osoby, którym takie hałasy przeszkadzają w normalnym funkcjonowaniu czy wypoczynku?” – pisze w emocjonalnym liście do regionalnej redakcji jeden z niezadowolonych mieszkańców.
Kryzys wizerunkowy Zakopanego
To kolejna atrakcja, która wpływa na to, jak miasto postrzegane jest przez samych turystów. Choć przejazdy głośnymi meleksami dla niektórych mogą być świetną rozrywką, wielu Polaków do Zakopanego jeszcze niedawno przyjeżdżało po chwilę oddechu od miejskiej codzienności. Niestety, popularny tatrzański kurort od kilku lat przeżywa kryzys wizerunkowy, o którym mówią nawet same władze miasta.