Czy w Sopocie lub Krynicy Morskiej można spotkać tego podwodnego drapieżcę? To pytanie pewnie niejednemu spędza sen z powiek; wraz ze zmianami klimatu i anomaliami przyrodniczymi w wodach naszego morza mogłyby przecież pojawić się i drapieżne rekiny.
Odpowiedź jest prosta — rekiny owszem, pływają w Bałtyku, ale nie są dla ludzi niebezpieczne.
Kogo można spotkać w głębinach Morza Bałtyckiego?
Zgodnie z informacjami portalu planeta.pl, Bałtyk jest zasolony jedynie w siedmiu promilach. Większość rekinów woli środowisko o wyższym zasoleniu, ale trzy odmiany przystosowały się na tyle, by móc funkcjonować w wodach naszego morza.
Rekin psi należy do jednego z takich gatunków. Poszukuje pokarmu, rozgrzebując morskie dno. Może osiągnąć metr długości.
Koleń pospolity to kolejny rekin, który pływa w Bałtyku. Zresztą nie tylko w Bałtyku, bo nurkując można spotkać go na całym świecie. Jest gatunkiem zagrożonym wyginięciem. Może mierzyć do 1,5 metra długości.
Największym rekinem spośród tych bałtyckich jest lamna śledziowa, czyli rekin śledziowy lub żarłacz śledziowy. Różni się znacząco od poprzednich gatunków, bo jest w stanie osiągnąć 3 metry długości i wagę nawet 200 kilogramów.
Atak rekina w Bałtyku. Czy to możliwe?
Wymienione wyżej rekiny żerują w okolicach cieśnin duńskich. Wybierają tamtejsze wody z powodu wyższego zasolenia.
Choć wczasowicze wypoczywający na polskim wybrzeżu nie muszą bać się ataku rekina, do takowego doszło w szwedzkich wodach. To właśnie tam w 1755 roku doszło do ataku na człowieka. Trudno jednak stwierdzić, kto ten atak sprowokował — człowiek czy rekin.
Czytaj też:
Gdy się wynurzył, krzyknęła „rekin”. Na wielkiego suma polują dziś wędkarze z całego krajuCzytaj też:
Dwa ataki rekinów w 90 minut. Trzy osoby zostały ranne