Uwielbiana przez turystów Wenecja, słynne miasto na wodzie, widziała już wiele ale te tłumy wyglądają na rekordowe. Złożyły się na to dwa czynniki – weekend otwarcia jednego z najbardziej znanych karnawałów świata oraz brak opłat za jednodniowy wstęp, które zaczną obowiązywać dopiero od 18 kwietnia.
Na nagraniach zamieszczonych w sieci w ostatni weekend i w tym tygodniu widać, że ludzie utknęli w zatorze na głównych ciągach pieszych, a w pewnym momencie zupełnie nie można było tamtędy przejść. W takich okolicznościach wystarczy tylko błędnie zinterpretowane słowo, by wybuchła panika, nietrudno też o omdlenia.
Tłum w Wenecji. „Nigdy więcej”
Chaos spowodował, że niektórzy internauci zdecydowali się pominąć obchody karnawału w przyszłości.
„Doświadczyłem tego dzisiaj... nigdy więcej” – napisał jeden z użytkowników TikToka pod filmem pokazującym zatłoczone ulice podczas pierwszego dnia świętowania. Inna osoba stwierdziła, że od samego patrzenia doznaje czegoś w rodzaju „ataku paniki”. „Przyjeżdżam w poniedziałek, mam się bać?” – chciała wiedzieć jedna z turystek.
Jest też dobra wiadomość. Niektórzy zauważyli, że tłumy kumulowały się w najbardziej turystycznych miejscach i wystarczy się od nich oddalić.
„Spędzam w Wenecji dwa miesiące w roku i przeżyłem tam kilka karnawałów. Tak jest tylko w kilku miejscach, głównie w okolicy placu św. Marka i mostu Rialto, gdzie ludzie podążają za sobą jak owce” – napisał. Wtórowała mu inna użytkowniczka.
Czerwone strefy i zarządzanie ruchem
Władze miasta zapewniły, że są przygotowane na zwiększoną liczbę gości. Przed rozpoczęciem karnawału prefekt Wenecji podpisał rozporządzenie, na mocy którego w niektórych obszarach historycznego centrum miasta zabrania się przebywania osobom, które „utrudniają dostęp i bezpieczne korzystanie z atrakcji”
Obecnie w czerwonych strefach policjanci mają prawo skierować ruch pieszy na inne trasy i zorganizować go poprzez ustanowienie ulic jednokierunkowych oraz wprowadzenie tymczasowych nakazów i zakazów.
Czytaj też:
Opłaty za wstęp do Wenecji. W ten sposób turyści zapłacą mniejCzytaj też:
Dolce vita bez tłumów turystów. Te kierunki są łatwo dostępne z Polski