Wenecja słynie z wielu atrakcji. Turyści kojarzą ją m.in. z romantycznymi uliczkami czy kanałami z gondolami. Miejscowym hitem od lat jest także posąg skrzydlatego lwa. Okazuje się, że średniowieczny symbol miasta zaskoczył wszystkich. Nie pochodzi z Włoch, a nawet z Europy.
Kontrowersje wokół słynnej atrakcji
Atrakcja, o której mowa znajduje się na szczycie kolumny na Placu św. Marka. Skrzydlaty lew uchodzi za symbol Wenecji, znajdował się nawet na fladze tego miasta. Z wielu powodów wzbudzał on zainteresowanie nie tylko wśród turystów, ale i badaczy. Teraz dokonano niesamowitego odkrycia. Na jaw wyszło, że figura wykonana z brązu ma... chiński rodowód.
Przez lata myślano, że wyjątkowy posąg był lwem-gryfem, czyli częścią pomniku boga Sandona w Tarsie datowanego na około 300 roku p.n.e. Miał reprezentować Marka Ewangelistę i był nawet bohaterem słynnej weneckiej legendy. Po latach, gdy konieczna była konserwacja i wymiana fragmentów pomnika, prawda okazuje się inna.
Prawda o skrzydlatym lwie
Wnioski świadczące o tym, że posag ma chińskie pochodzenie, wyciągnięto na podstawie szczegółowej analizy brązu, z którego został on wykonany. Izotopy ołowiu pochodzą z kopalń w dolnym dorzeczu rzeki Jangcy w południowo-wschodnich Chinach. Geolodzy, chemicy, archeolodzy i historycy sztuki, byli zszokowani nowym faktem. Odkryli, że lew ma związek z handlem wzdłuż Jedwabnego Szlaku.
Skąd wcześniejsza pomyłka? Chiński lew zhènmùshòu i ten św. Marka mogą uchodzić za podobne – mają wiele wspólnych elementów. Zhènmùshòu był rekonstrukcją tzw. strażnika grobowca odlanego w okresie Tang, czyli 609-907 r. n.e. Okazuje się, że lew św. Marka ma skorygowane oczodoły, co sugeruje, że w przeszłości miał rogi lub poroże, a jednocześnie jego uszy wydają się być przycięte i zaokrąglone – zhènmùshòu posiadały uszy dłuższe i bardziej spiczaste.
Jeśli lew jest chiński, to musiał dotrzeć do Wenecji w tajemniczy sposób. Pojawiają się spekulacje, że skoro posąg był już na kolumnie w 1295 roku, gdy Marco Polo powrócił ze swojej wielkiej wyprawy do Azji, to mógł być on przywieziony do Włoch wcześniej przez ojca i wuja podróżnika. Wiele lat wcześniej odwiedzali oni bowiem Pekin.
Czytaj też:
Wstęp do Wenecji. Wszystko, co chcecie wiedzieć o opłacie dla turystówCzytaj też:
Nowa opłata w uwielbianym przez Polaków kraju. Na tych wyspach będzie drożej