23-letni amerykański turysta wraz z rodziną spędzał wakacje we Włoszech. Podczas pobytu w pobliżu Neapolu wszyscy postanowili wspiąć się na Wezuwiusza, czyli jeden z najbardziej niebezpiecznych wulkanów świata. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby zrobili to legalną trasą i nie wchodzili do krateru.
Turysta wpadł do Wezuwiusza. Robił sobie selfie
Wezuwiusz jest jedną z największych atrakcji w pobliżu Neapolu. Z powodu jego erupcji w 79 roku doszczętnie zostały zniszczone miasta Pompeje i Herkulanum. Do ostatniej erupcji doszło w 1944 roku. Od tego momentu pozostaje uśpiony, nie można jednak wykluczyć, że pewnego dnia ponownie się przebudzi.
Wspinaczka na szczyt wulkanu jest legalna, o ile porusza się wyznaczonym szlakiem i wykupi bilet. Obie te zasady zignorowali amerykańscy turyści. Na szczyt wspięli się, nie wnosząc opłaty, a także niebezpiecznym i nieczynnym szlakiem. To był jednak dopiero początek łamania prawa.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło już na szczycie wulkanu. 23-latek postanowił zrobić sobie selfie przy krawędzi Wezuwiusza. Podczas robienia zdjęcia telefon wysunął mu się z ręki i wpadł do krateru. Mężczyzna, zamiast pogodzić się ze stratą lub poprosić o pomoc kogoś z obsługi, postanowił, że sam po niego zejdzie. Podczas schodzenia potknął się i sturlał w głąb wulkanu.
Na pomoc nieodpowiedzialnemu turyście ruszyły osoby, które w tym czasie przebywały na szczycie. Pierwsi pojawili się przewodnicy pracujący na Wezuwiuszu. Na miejsce wezwano również helikopter, którym rannego przetransportowano do szpitala. Obsługa wezwała również policję. Grupa turystów jest teraz podejrzana o wtargnięcie na teren publiczny.
Mężczyzna, który wpadł do wulkanu, może mówić o ogromnym szczęściu. Wszystko wskazuje na to, że podczas upadku nabawił się jedynie skaleczeń i siniaków na ramionach i plecach.
Czytaj też:
Wielki pożar w Rzymie. Kłęby dymu widoczne z daleka, policja nie wyklucza podpalenia