W piątek 30 czerwca przed godz. 17:00 Polska Agencja Prasowa poinformowała, że jeden z pasażerów promu Stena Estelle potrzebował pilnej pomocy, ponieważ wystąpiło u niego podejrzenie zawału serca. Został przetransportowany śmigłowcem do szpitala. Jak w rozmowie z PAP poinformował rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa Rafał Goeck, do zdarzenia doszło na wysokości Władysławowa.
Akcja ratunkowa na Bałtyku. Nie żyje 36-latka i jej syn
Ta informacja pojawiła się zaledwie dzień po innej akcji ratunkowej prowadzonej na Bałtyku, po szwedzkiej stronie. Z promu Stena Line wypadło dwoje pasażerów. – Mogę potwierdzić, że prowadzimy akcję ratunkową w związku z alarmem „człowiek za burtą” – poinformowała wówczas redakcję trójmiasto.pl Agnieszka Zembrzycka, rzecznik prasowy Stena Line. – Do zdarzenia doszło na pokładzie statku Stena Spirit, który wypłynął z Gdyni w czwartek o godz. 9 i miał być na miejscu ok. godz. 19:30. W połowie podróży nastąpił alarm. Poszukiwane są dwie osoby: dziecko i osoba dorosła – kontynuowała. Prom miał dotrzeć do Karlskrony.
Całe zdarzenie zrelacjonował jeden ze świadków. – Byliśmy na pokładzie słonecznym i wtedy zobaczyliśmy wielu ludzi biegnących w kierunku barierki i wskazujących w dół, w kierunku wody – poinformował. – Potem przybyła załoga i ludzie mówili po polsku, więc tak naprawdę nie rozumieliśmy, co się stało. Wyrzucili koło ratunkowe, więc zdaliśmy sobie sprawę, że ktoś wypadł za burtę. Ale nie wiedzieliśmy, że było tam dziecko i mama. Nie wiedzieliśmy tego – podkreślił.
Służbom udało się podjąć dwie osoby na pokład. Zostały przetransportowane do szpitala. Niestety, zarówno 36-letnia kobieta, jak i jej 7-letni syn zmarli. – Właśnie do Biura Międzynarodowej Współpracy Policji wpłynęła informacja od strony szwedzkiej, aby poinformować najbliższych i rodzinę o śmierci zarówno chłopca, jak i jego matki – powiedział Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego Policji.
Czytaj też:
Akcja służb w okolicach Pieniężna. Rolnik znalazł balon z rosyjskimi napisamiCzytaj też:
Atak na furgonetkę antyaborcyjnej fundacji. Napastnik miał ze sobą nóż