Karol Górski, „Wprost”: Pamiętasz swoją pierwszą sprzedaną nieruchomość w Hiszpanii?
Agnieszka Marciniak-Kostrzewa: To był 2007 rok, krótko po tym, jak założyłam Agnes Inversiones, wówczas firmę jednoosobową. Znajomi mojego znajomego z Polski postanowili kupić nieruchomość w Hiszpanii, on poprosił mnie o pośredniczenie w tej transakcji. Klienci wyobrażali sobie apartament z widokiem na morze, a podesłali mi znalezione w internecie mieszkanie na odludziu. Znalazłam im więc coś innego, znacznie bliżej linii brzegowej.
Kupili ten apartament za ok. 700 tysięcy euro.
Do dziś mamy kontakt. Potem kupowali kolejne nieruchomości w Hiszpanii, w końcu przeprowadzili się tu na stałe i wybudowali swój dom. Nieruchomość, którą znalazłam dla nich siedemnaście lat temu, sprzedali dopiero w zeszłym roku. Przez wiele lat zarabiali na jej wynajmie.
Twoje biuro obchodzi osiemnastkę. Ty w Hiszpanii mieszkasz znacznie dłużej.
Tak, od prawie 30 lat.
Dlaczego wybrałaś ten kraj?
Przez przypadek. Na drugim roku studiów zaczęłam pracę w amerykańskiej firmie z siedzibą w Poznaniu, moim rodzinnym mieście. Początkowo pracodawca wysłał mnie do Hiszpanii tylko na trzy miesiące, na coś w rodzaju letniego stażu. Poradziłam sobie chyba nieźle, bo zaproponowali mi przeprowadzkę na stałe. Ostatnie dwa lata studiów spędziłam w zawieszeniu między Polską i Hiszpanią. Co trzy miesiące wracałam do Poznania przedłużać wizę, wtedy jeszcze tutaj wymaganą, i zaliczać kolejne egzaminy na uczelni.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.