Erupcja wulkanu zaskoczyła turystów. Na zboczach góry znaleziono już 11 ofiar

Erupcja wulkanu zaskoczyła turystów. Na zboczach góry znaleziono już 11 ofiar

Dodano: 
Wybuch wulkanu/zdj. poglądowe
Wybuch wulkanu/zdj. poglądowe Źródło:Shutterstock
W niedzielę 3 grudnia rozpoczęła się nagła erupcja sumatrzańskiego wulkanu Marapi. Zaskoczyła ona dużą grupę turystów, którzy wspinali się po jego zboczach. Do tej pory znaleziono zwłoki aż 11 osób, 12 uznaje się za zaginione.

Ratownicy podają, że w chwili wybuchu wulkanu Marapi, który zlokalizowany jest w środkowej części wyspy Sumatra w Indonezji, na zboczach góry znajdowało się kilkudziesięciu turystów. Erupcja zaskoczyła wspinaczy. Indonezyjscy ratownicy odnaleźli ciała 11 osób, trzy osoby żywe, a co najmniej 12 uznano za zaginione.

Wybuch wulkanu w Indonezji. Są ofiary

Wulkan Marapi wybuchł niespodziewanie – erupcji nie poprzedzała żadna aktywność sejsmiczna. Wystrzelił z krateru kolumnę popiołu i dymu, która sięgnęła nawet 3 km wysokości. Po zboczach góry zeszły też lawiny piroklastyczne. Niestety wybuch doprowadził do śmierci wielu osób, a kolejne uznane są za zaginione. W poniedziałek poszukiwania zostały tymczasowo wstrzymane ze względów bezpieczeństwa – powiedziała Jodi Haryawan, rzeczniczka zespołu poszukiwawczo-ratowniczego.

„Kontynuowanie poszukiwań teraz jest zbyt niebezpieczne” – wyznała w rozmowie z agencją Reuters.

W poniedziałek ewakuowano z zagrożonego obszaru czterdziestu dziewięciu wspinaczy – wielu z nich potrzebowało pomocy lekarzy w związku z oparzeniami.

„26 osób nie udało się ewakuować. Znaleźliśmy 14 z nich – trzy żywe, a 11 martwych” – powiedział w niedzielę Abdul Malik, szef Agencji Poszukiwań i Ratownictwa Padang. Dodał, że od soboty w górach było łącznie 75 turystów.

Ostrzeżenia dla mieszkańców, zamknięte trasy wspinaczkowe

Wulkan wybuchł w niedzielę 3 grudnia, wyrzucając pióropusz szarego popiołu, który następnie opadł na pobliskie wioski. Po erupcji dwie trasy wspinaczkowe zostały zamknięte, a mieszkańcom mieszkającym na zboczach Marapi zalecono, aby trzymali się od niego w odległości 3 km. Istnieje bowiem ryzyko wypłynięcia lawy.

W sobotę około 75 wspinaczy rozpoczęło wędrówkę na górę o wysokości prawie 2900 metrów. Do poszukiwań turystów zaangażowano ponad 160 pracowników, w tym policję i żołnierzy.

„Wcześniej informowaliśmy, że osiem spośród uratowanych osób trafiło do szpitala z poparzeniami, a jedna miała złamaną kończynę” – powiedział Hari Agustian, urzędnik lokalnej Agencji Poszukiwań i Ratownictwa w Padang, stolicy prowincji Sumatra Zachodnia.

Film z erupcji, który trafił do mediów społecznościowych, pokazał ewakuację wspinaczy – ich twarze i włosy usmarowane pyłem wulkanicznym i deszczem.

„Niektórzy doznali oparzeń i zostali zabrani do szpitala. To ci, którzy zbliżyli się do krateru” – powiedział AFP Rudy Rinaldi, szef Agencji Łagodzenia Katastrof Zachodniej Sumatry.

Zespoły ratownicze pracowały przez całą noc, aby pomóc alpinistom w bezpiecznej wędrówce na dół. Niestety akcję poszukiwawczą reszty osób przerwano.

Na zboczach Marapi w Rubai i Gobah Cumantiang mieszka około 1400 osób, a najbliższe wioski znajdują się od pięciu do sześciu kilometrów od szczytu. W kraju wydano alarmy związane z dalszą erupcją i możliwością pojawienia się lawy. Marapi jest aktywny od styczniowej erupcji. Należy do ponad 120 aktywnych wulkanów w Indonezji. W najbardziej śmiercionośnej znanej erupcji wulkanu w 1979 r. zginęło 60 osób.

facebookfacebookCzytaj też:
Najpopularniejszy wulkan w Europie wybuchł. Niezwykłe nagrania obiegły sieć
Czytaj też:
Ewakuacja mieszkańców, odwołane loty. Wybuchł niebezpieczny wulkan

Opracowała:
Źródło: Al Jazeera/The Guardian/Wulkany świata