Do Finlandii przyjechała w 2017 roku i wcześniej wcale nie marzyła o zamieszkaniu w tym kraju. Dziś czuje się w nim jak w domu i nie myśli o powrocie do Polski. Blogerka i organizatorka wycieczek po Laponii właśnie w tym regionie założyła rodzinę.
Paulina Kopeć, „Wprost”: Z jakiego powodu zdecydowałaś się na życie w Finlandii, a konkretnie w Laponii? Polaków często intryguje ten kraj, jednak chyba mało kto myśli o tym, by tam zamieszkać.
Asia Kananen: Dotarłam do Finlandii, ponieważ wybierałam się na wolontariat europejski w dystrykcie młodzieżowym. Udzielałam się w czymś pomiędzy domem kultury a świetlicą, w miejscu, gdzie dzieci i młodzież mogły przychodzić po szkole i uczestniczyć w ciekawych zajęciach. Gdy planowałam ten wyjazd, myślałam o zupełnie innych państwach i nie fascynowałam się zimną Północą. Widziałam siebie we Włoszech czy Chorwacji, a tu nagle propozycja, by pojechać do fińskiego Turku.
Ostatecznie byłam otwarta, więc pomyślałam: „Czemu nie?!” Postawiłam wszystko na jedną kartę, zamknęłam sprawy w Polsce i wyjechałam.
Wtedy też nie wiedziałam o Finlandii zupełnie nic, nie mogłam znaleźć zbyt wielu materiałów blogowych przedstawiających życie w tym kraju. Nie miałam pojęcia, na co się nastawić, natomiast otrzymywałam od znajomych informacje związane ze stereotypami o Finach i to nie były słowa nastrajające pozytywnie.
Jakie to były stereotypy?
Słyszałam, że Finowie są cisi, zamknięci, nie lubią obcych i nie odzywają się do nich. Ponadto, że największa przemoc domowa w Europie istnieje właśnie tam, a do tego dochodziły samobójstwa i alkoholizm. Później okazało się, że nawet jeśli w tym wszystkim jest ziarno prawdy, to ciężko mówić o tym, że tak wygląda tamtejsza rzeczywistość. Gdy zamieszkałam na Północy, zaskoczyłam się bardzo pozytywnie.