Kapele romskie od pewnego czasu są stałym elementem towarzyszącym spacerom po Krupówkach. Niektórzy turyści przystają, żeby ich posłuchać albo potańczyć do ich muzyki, inni skarżą się na wątpliwe walory artystyczne i kicz, który nie ma nic wspólnego z zakopiańskim folklorem. Użytkownicy mediów społecznościowych dzielą się na dwie grupy: jedni ostro krytykują osoby, które nagradzają występy Romów drobnymi kwotami, inni zwracają uwagę, że wykonawcy nie kradną i nikomu nie robią krzywdy. Z czasem występy ulicznych grajków zainspirowały też internetowy trend osób parodiujących te specyficzne koncerty.
Swego czasu interwencje straży miejskiej wobec grajków wydawały się mało skuteczne, a występujący uciekali, gdy tylko słyszeli sygnał nadjeżdżających służb. W rozmowie z o2.pl komendant Straży Miejskiej zaznaczył, że funkcjonariusze radzą sobie z tym problemem znacznie lepiej
Mniej interwencji wobec kapel romskich
„Mamy zdecydowanie mniej zgłaszanych interwencji dlatego, że po pierwsze: staramy się wyprzedzać te parakapele, zanim dotrą na Krupówki. Wiemy, jakimi samochodami przyjeżdżają i gdzie parkują. Po drugie, od dłuższego czasu na Krupówkach są dwa stałe podwójne patrole piesze. Tak więc nie dopuszczamy, aby się „rozłożyli” do grania. Jesteśmy tuż za nimi – powiedział portalowi komendant Straży Miejskiej w Zakopanem, Leszek Golonka.
Dodał, że muzycy często gubili instrumenty muzyczne, uciekając przed służbami.„Mamy już 8 gitar i jedno pudło. Romowie zgubili je w czasie natychmiastowej ewakuacji ma Krupówkach”.
O problemie kapel grających na słynnym deptaku mówił wcześniej Tymoteusz Mróz, radny miejski z Zakopanego.
„W Krakowie również działa park kulturowy i tam nie ma takich historii. Nie ma kapel romskich. Są więc narzędzia do egzekucji prawa, żeby to nie był dziki zachód. Nowy burmistrz zapowiadał porządek na Krupówkach i będziemy od niego wymagali, by dotrzymał słowa” – powiedział portalowi Nasze Miasto.
Czytaj też:
W Dolinie Chochołowskiej „wyrósł” drugi Giewont. Jest zrobiony z plastikuCzytaj też:
Górale wściekli na konkurencję. „Codziennie sprawdzam, czy nie przebili mi opon”