Najbezpieczniejszy kraj Europy mówi dość. Koniec imprezowego raju turystów

Najbezpieczniejszy kraj Europy mówi dość. Koniec imprezowego raju turystów

Dodano: 
Turyści w Hvarze w Chorwacji
Turyści w Hvarze w Chorwacji Źródło: Shutterstock / andras_csontos
To rozwiązanie niepokoi hotelarzy i właścicieli pubów i restauracji. Chorwacka wyspa i miasto Hvar chce zerwać z hałaśliwym i imprezowym wizerunkiem. Wprowadza znaczne ograniczenia.

Hvar to jedno z miejsc w Chorwacji, które turyści uwielbiają szczególnie. Górzysta wyspa i miasto o tej samej nazwie słyną nie tylko z pięknych widoków, ale też tętniącego życia nocnego dzięki bogatej imprezowej ofercie. Właśnie od tego ostatniego skojarzenia włodarze miasta chce się odciąć. Chorwacja, według statystyk najbezpieczniejszy kraj w Unii Europejskiej, już nie chce głośnych imprezowiczów.

Koniec z głośnymi imprezami w Hvarze

W ubiegłym tygodniu radni miasta Hvar zagłosowali za utrzymaniem ograniczeń obowiązujących w czasie lata, które ustalają granicę hałasu na 85 decybeli.

Taki poziom głośności równa się temu w pełnej gości restauracji czy hałasowi miasta, więc w praktyce będzie to oznaczać zmiany w działaniu popularnych klubów w szczycie sezonu, a także ograniczenia dla restauracji, które organizują wesela oraz eventy na świeżym powietrzu, także na położonych niedaleko Wyspach Paklińskich.

To, co będzie ulgą dla mieszkających w pobliżu, niekoniecznie podoba się przedstawicielom branży turystycznej, a także właścicielom restauracji i pubów, których czeka dodatkowy obowiązek i problemy z jego egzekwowaniem. Decyzja zapadła mimo tego, że lobby hotelarskie dążyło do… ogłoszenia całej wyspy „całoroczną strefą rozrywki”. Przedsiębiorcy uważają, że „dobrze uregulowane” życie nocne to jeden z magnesów przyciągających turystów do Hvaru. Czy w praktyce oznacza to odwołanie imprez na wiele osób i czy przepis będzie egzekwowany? To okaże się latem.

Grzywny dla turystów w Dubrowniku i Splicie

„Myślę, że to katastrofa. Od początku opowiadaliśmy się za porządkiem, za tym, żeby mieścił się w granicach normy i za surowymi karami. Mamy technologię, która może to wszystko monitorować. Nikt nie zaprzecza, że trzeba to unormować i wziąć pod kontrolę. Teraz przechodzimy z jednej skrajności w drugą, to po prostu nie jest dobre” – skarżył się na to rozwiązanie Vicko Visković ze stowarzyszenia hotelarskiego Dictum Factum, w rozmowie z lokalnym serwisem Dnevnik.hr.

Euronews zauważa, że zmiana jest elementem szerszej strategii rozwoju jakościowej turystyki w całej która ma przynosić korzyści także lokalnym mieszkańcom. Już teraz w Dubrowniku i Splicie imprezowicze, którzy nie potrafią się kontrolować, mogą otrzymać grzywny w wysokości nawet 700 euro (blisko 3 tys. zł) za zachowanie uznane za nieodpowiednie, np. picie alkoholu, zażywanie narkotyków czy oddawanie moczu w miejscu publicznym. Mieszkańcy Chorwacji są narażeni na takie widoki każdego lata.

Czytaj też:
Polscy turyści odwrócą się od Chorwacji? Ten wpis wywołał skrajne emocje
Czytaj też:
„Druga Chorwacja” zadziała jak magnes na Polaków. Decydują te powody

Opracowała:
Źródło: Wprost/Croatia Week, dnevnik.hr, Euronews