W końcu dopłynął. Po sześciu miesiącach na morzu zacumował ostatni z „koronawycieczkowów”

W końcu dopłynął. Po sześciu miesiącach na morzu zacumował ostatni z „koronawycieczkowów”

Dodano: 
Artania
Artania Źródło: Shutterstock / Jana Schoenknecht
Do portu zawinął ostatni z wycieczkowców, na których znajdowały się ogniska koronawirusa. Artania spędziła na morzu ponad sześć miesięcy.

Po sześciu miesiącach podróżowania do portu zawinął wycieczkowiec Artania. To ostatni ze statków, na którym wykryto ogniska koronawirusa. Podróż rozpoczęła się 21 grudnia ubiegłego roku w Hamburgu. Na pokładzie statku znajdowali się głównie turyści z Niemiec i Austrii, ale do ostatniego dnia pozostało ich tylko ośmioro. Od kilku tygodni statek pływał po całym świecie i w kolejnych portach pozostawiał członków załogi.

Jak poinformował operator, firma Phoenix Reisen, wczoraj statek oficjalnie zakończył swój rejs. Wcześniej do portów zawinęły już Costa Deliziosa, MSC Magnifica i Pacific Princess, czyli inne statki, na których wykryto przypadki . W marcu na pokładzie Artanii stwierdzono 36 przypadków koronawirusa. Pozytywne wyniki wykazały testy przeprowadzone przez Australijskie ministerstwo zdrowia po tym, jak statek zawinął do portu we Fremantle. Pacjenci zostali poddani kwarantannie w lokalnym szpitalu, ale trójka z nich zmarła. Wśród nich był także 42-letni członek załogi.

Zdrowi pasażerowie zostali poddani przymusowej kwarantannie na pokładzie statku. Dopiero pod koniec marca pozwolono im opuścić pokład. Większość zdecydowała się wtedy na powrót do Niemiec i Austrii specjalnie zorganizowanymi lotami. Tylko ośmioro pasażerów postanowiło odbyć podróż powrotną statkiem.

Czytaj też:
Zakażone dziecko w warszawskim przedszkolu. Placówkę zamknięto