Po sześciu miesiącach podróżowania do portu zawinął wycieczkowiec Artania. To ostatni ze statków, na którym wykryto ogniska koronawirusa. Podróż rozpoczęła się 21 grudnia ubiegłego roku w Hamburgu. Na pokładzie statku znajdowali się głównie turyści z Niemiec i Austrii, ale do ostatniego dnia pozostało ich tylko ośmioro. Od kilku tygodni statek pływał po całym świecie i w kolejnych portach pozostawiał członków załogi.
Jak poinformował operator, firma Phoenix Reisen, wczoraj statek oficjalnie zakończył swój rejs. Wcześniej do portów zawinęły już Costa Deliziosa, MSC Magnifica i Pacific Princess, czyli inne statki, na których wykryto przypadki COVID-19. W marcu na pokładzie Artanii stwierdzono 36 przypadków koronawirusa. Pozytywne wyniki wykazały testy przeprowadzone przez Australijskie ministerstwo zdrowia po tym, jak statek zawinął do portu we Fremantle. Pacjenci zostali poddani kwarantannie w lokalnym szpitalu, ale trójka z nich zmarła. Wśród nich był także 42-letni członek załogi.
Zdrowi pasażerowie zostali poddani przymusowej kwarantannie na pokładzie statku. Dopiero pod koniec marca pozwolono im opuścić pokład. Większość zdecydowała się wtedy na powrót do Niemiec i Austrii specjalnie zorganizowanymi lotami. Tylko ośmioro pasażerów postanowiło odbyć podróż powrotną statkiem.
Czytaj też:
Zakażone dziecko w warszawskim przedszkolu. Placówkę zamknięto