Do sytuacji doszło w minioną niedzielę 7 września. Tego dnia izraelska armia poinformowała, że dron wystrzelony z Jemenu trafił w lotnisko Ramon w pobliżu kurortu Ejlat nad Morzem Czerwonym. Wojsko prowadziło dochodzenie w tej sprawie, zaś prace portu zostały na kilka godzin wstrzymane. Obecnie wszystko działa już bez zarzutu.
Dron uderzył w miejsca dla pasażerów
Punktem, w który miał trafić dron była tzw. poczekalnia dla podróżnych. Z doniesień służby wynika, że odłamkami maszyny zostały zranione dwie osoby: 63-letni mężczyzna i 52-letnia kobieta. Jako że wspomniany port Ramon na co dzień obsługuje zwykle połączenia krajowe, nie pojawiły się informacje, by na miejscu mieli znajdować się turyści z Polski.
Port, na którym doszło do upadku drona leży w pobliżu wakacyjnego kurortu Ejlat na granicy z Jordanią i Egiptem. Mowa o mieście w Izraelu, leżącym na południowym krańcu kraju. To ważne miejsce pod względem turystyki i przemysłu. Turystom oferuje wiele atrakcji, takich jak nurkowanie w bogatej rafie koralowej Zatoki Ejlat, zwiedzanie Czerwonego Kanionu czy Timna Park. Aktualnie Polakom odradza się jednak podróże na miejsce.
Zagrożenie dla turystów w Izraelu
Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza podróże do Izraela z powodu sytuacji wojennej na Bliskim Wschodzie. Z kolei każdy, kto planuje tam polecieć m.in. do Tel Awiwu czy Jerozolimy, musi zarejestrować swój przyjazd i uzyskać elektroniczną zgodę na wjazd ETA-IL (Electronic Travel Authorization).
Miniona sytuacja na lotniku pokazuje, że nawet w pobliżu popularnych turystycznie miejsc bywa niebezpiecznie. Zanim doszło do upadku drona w Ramon izraelskie siły powietrzne poinformowały o przechwyceniu trzech innych dronów z Jemenu. Dwa z nich przejęto, zanim pojawiły się w izraelskiej przestrzeni powietrznej. Rebelianci Huti, wspierani przez Iran, regularnie atakują cele w Izraelu właśnie z Jemenu.
Czytaj też:
Rosyjscy turyści rezygnują. Słoneczna wyspa utrudniła im podróżeCzytaj też:
Obywatele Izraela mają kłopot. Turystyczny raj wydał zakaz wstępu