Obywatel Estonii podróżował po południowo-wschodniej Azji i mimo ostrzeżeń 20 marca wybrał się w kolejny lot na Filipiny. Tam jednak zatrzymano jego paszport i nie pozwolono mu podróżować dalej, ani wrócić do Tajlandii. Jego wiza wjazdowa przestała być akceptowana, a w związku z zamieszaniem spowodowanym pandemią, utknął w hali odlotów i spędził tam już 100 dni. Odwołano zarówno jego lot do prowincji Cebu z 20 marca, jak i powrotny do Bangkoku z 2 kwietnia.
Opisujące ten przypadek media porównują go z filmem „Terminal”, w którym w podobnej sytuacji znalazł się bohater grany przez Toma Hanksa. Roman Trofimow swoje życie na lotnisku porównuje z więzieniem i otwarcie przyznaje, że potrzebuje pomocy. Przekazał, iż linie lotnicze AirAsia kazały mu czekać na zniesienie ogólnokrajowej kwarantanny.
Mężczyzna przetrwał dzięki żywności przynoszonej mu przez pracowników lotniska. Zgłosił się o pomoc do ambasady, jednak ta nie była w stanie zapewnić mu lotu powrotnego do domu. – Jestem osobą z niepełnosprawnością i moje zdrowie pogarsza się z powodu złego odżywiania, braku słońca i świeżego powietrza – skarżył się turysta. – Nie mam innego wyboru, niż publiczna prośba przekazana przez agencje informacyjne – dodawał.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych podkreślało, że Trofimow wybrał się na Filipiny mimo ostrzeżenia przed podróżowaniem, w czasie gdy kraje na całym świecie zamykały granice i ogłaszały stan wyjątkowy. Filipiny w czerwcu częściowo ograniczyły obostrzenia wprowadzone na czas pandemii, utrzymały jednak blokadę połączeń lotniczych z wieloma krajami, w tym m.in. z Estonią.
Czytaj też:
DJ cieszył się, że leci niemal pustym Boeingiem. Na kilkanaście dni utknął na lotniskuCzytaj też:
Nowożeńcy utknęli na rajskiej wyspie na Malediwach. To jedyni goście w luksusowym kurorcieCzytaj też:
Polska blogerka opisuje swój powrót z Bali. „Przygoda życia zmieniła się w koszmar”