Pasażerowie, którzy w piątek po południu mieli lecieć z Dublina do Amsterdamu z pewnością nie będą mile wspominać podróży. Ich lot miał potrwać zaledwie godzinę. Wszystko skończyłoby się dobrze, gdyby nie jeden z pasażerów, który w bardzo nieodpowiednim momencie postanowił skorzystać z toalety.
Pęknięta rura uziemiła ich na wiele godzin
Samolot linii Ryanair miał wystartować z lotniska w piątek o godzinie 15:30. Tak się jednak nie stało. Problemy zaczęły się na chwilę przed wejściem na pokład. Pasażerowie czekali na płycie lotniska, jednak obsługa biegała w pobliżu samolotu i nie wpuszczała ich do środka. Po 15 minutach opóźnienia można było nareszcie zacząć zajmować miejsca, a chwilę później zaczęło się kołowanie. Wówczas pilot zatrzymał samolot.
Przyczyną zatrzymania startu było pęknięcie rury. – Kapitan wyjaśnił przez radio, że na pokładzie nie działają toalety – powiedział w rozmowie z lokalnym portalem dublinlive.ie jeden z pasażerów feralnego lotu. – Myślę, że ktoś wszedł i spłukał toaletę, choć nie powinien był tego robić. Jeden z członków załogi powiedział, że pękła rura, którą załatano, ale pękła ponownie – dodał klient linii Ryanair.
Właśnie wtedy zaczęły się największe problemy pasażerów i obsługi. W Dublinie nie było żadnego zapasowego samolotu, przez co start opóźniał się w nieskończoność. Według wstępnych komunikatów miał odbyć się po godzinie 18, ostatecznie samolot wzbił się w powietrze po godzinie 21, a pasażerowie do Amsterdamu dotarli po godzinie 23 czasu lokalnego.
Chaos na lotnisku w Dublinie
Powrót pasażerów do hali odlotów wywołał ogromny chaos i zamieszanie, z powodu którego ucierpieli pasażerowie innego lotu. Podczas gdy na tablicach wyświetlał się informacja o zamknięciu bramek, obsługa linii zaczęła nawoływać pasażerów, którzy mieli lecieć do Neapolu. Z powodu braku komunikatów na tablicach informacyjnych wiele osób przegapiło start i zamiast polecieć na wymarzone wakacje do Włoch, zostali uwięzieni na dublińskim lotnisku.
Kiedy w Dublinie wylądował samolot zastępczy, którym pasażerowie mieli polecieć do Amsterdamu, doszło do jeszcze jednego incydentu. Jedna ze stewardess spadła ze schodów, a na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. Pasażerom, którzy wsiadali na pokład samolotu, kazano uważać na krew.
Ostatecznie okazało się, że ranna kobieta była członkinią załogi, która nie miała lecieć do Amsterdamu, a pasażerowie wreszcie ruszyli w podróż. – Wszyscy na pokładzie mogli się tylko śmiać z tego, jak śmiesznie to wszystko wyglądało. To było jedno nieszczęśliwe zdarzenie za drugim, nie dało się tego wymyślić – podsumował całą sytuację pasażer.
Czytaj też:
Amerykanka przechytrzyła Ryanaira. Pokazała, jak to zrobiła, a jej nagranie stało się hitem sieci
Ryanair komentuje sytuację
Do sprawy odniosła się również linia lotnicza. Rzecznik Ryanaira potwierdził, że do opóźnienia lotu doszło z powodu awarii toalet w samolocie. W oświadczeniu podkreślono również, że przewoźnik szybko podstawił zastępczy samolot. Odlot o godzinie 19:35 nie był jednak możliwy z powodu „opóźnienia kontroli ruchu lotniczego”. To właśnie dlatego maszyna ostatecznie wystartowała z 4-godzinnym opóźnieniem.
„Dotknięci pasażerowie zostali powiadomieni o opóźnieniach za pośrednictwem poczty elektronicznej. Ryanair szczerze przeprasza klientów za to niefortunne opóźnienie” – dodano na koniec.
Czytaj też:
Zderzenie samolotów na Lotnisku Chopina. Pasażerowie mieli lecieć do Paryża