Morskie głębiny skrywają wiele fascynujących zagadek. Jedną z nich był wrak drewnianej łodzi odsłonięty przez pływy w Argentynie. Rozwikłanie zagadki jego pochodzenia nie było proste, ale dzięki zgniłemu drewnu udało się ją wreszcie rozwikłać.
U wybrzeży Argentyny odkryto łódź wielorybniczą z XIX wieku
Do identyfikacji wraku naukowcy wykorzystali analizę słojów drzewa z tarcicy. W badanie zaangażowani byli amerykańscy i argentyńscy naukowcy. Podczas analizy Prof. Ignacio Mundo i naukowcy z Obserwatorium Ziemi Lamont-Doherty w Columbia Climate School wzięli pod uwagę ogromną bazę danych zawierającą pierścienie ze starych drzew północnoamerykańskich. Dzięki temu ustalono, że drewno, z którego wykonano łódź, pochodziło z drzew ściętych w Nowej Anglii i południowo wschodnich Stanach Zjednoczonych około 1850 roku.
Ta analiza pozwoliła na bardzo prawdopodobną, choć nadal nie w stu procentach pewną, identyfikację jednostki. Zdaniem badaczy wrak to pozostałość po Dolphinie, łodzi wielorybniczej wybudowanej w między sierpniem a październikiem 1850 roku. Jak informuje lokalny historyk Walter Nebiker, jednostka ta miała prawie 34 metry długości. Dzięki wykonaniu m.in. z białego dębu łódź ważyła 325 ton, a jej pierwsze wodowanie Dolphin miało miejsce 16 listopada 1850 roku.
W swój ostatni rejs łódź wielorybnicza wypłynęła w 1858 roku, a jej celem była Patagonia. Tak też znalazła się u wybrzeży Argentyny, czyli 10 tys. mil od rodzimego portu. „To fascynujące, że ludzie zbudowali ten statek w mieście w Nowej Anglii tak dawno temu i pojawił się on po drugiej stronie świata” – stwierdził doktor Mukund Rao, jeden ze współautorów artykułu dotyczącego badań nad wrakiem opublikowanego w czasopiśmie Dendrochronologia.
Czytaj też:
Prehistoryczna zagadka wyłoniła się spod wody. „Hiszpański Stonehenge” elektryzuje naukowców