Zapowiedzieli protesty w londyńskim metrze. Przez 6 dni przemieszczanie się będzie trudniejsze

Zapowiedzieli protesty w londyńskim metrze. Przez 6 dni przemieszczanie się będzie trudniejsze

Dodano: 
Metro
Metro Źródło: Unsplash
Na pomysł zorganizowania sześciodniowej akcji protestacyjnej wpadli pracownicy londyńskiego metra. Każdy, kto planuje przebywać na miejscu i chce wybrać tego typu transport, musi pamiętać o utrudnieniach.

Komplikacje w ruchu mogą odczuć nie tylko obywatele Londynu, ale także przebywający tam turyści. Zwykle przejazd metrem jest jedną z tamtejszych atrakcji, niestety przez kilka nadchodzących dni ta będzie trudno dostępna. Protesty zaczną się lada moment – potrwają od 23 do 28 lipca.

Protesty w londyńskim metrze. Będą komplikacje

Zapowiedź strajków zwiastuje wiele komplikacji w komunikacji miejskiej. Na problemy mogą narzekać osoby przemieszczające się do pracy, szkół oraz w celach zwiedzania. We wspomnianym terminie warto postawić na samochód lub zaplanować inny sposób poruszania się po mieście.

Niestety na ten moment do informacji publicznej nie podano, co w chwili, gdy metro przestanie funkcjonować i czy ktoś przewiduje jakąś komunikację zastępczą. Jedno jest pewne, nawet nią po Londynie poruszać będziemy się o wiele wolnej.

To niepierwsza sytuacja tego typu, bowiem do podobnych strajków dochodziło już wcześniej na całym świecie. Były one organizowane m.in. przez różnego typu związki kolejowe. Ostatnio przed podobnymi sytuacjami byli ostrzegani np. turyści jadący do Włoch – tam ruszył ogólnokrajowy strajk pracowników autobusów, tramwajów i pociągów.

Pracownicy metra wyjdą na ulice. Powodów jest wiele

Strajk został zapowiedziany przez związek kolejowy, morski i transportowy (RMT). Pracownicy będą protestować w związku z emeryturami, zwolnieniami i warunkami pracy. Wiadomo, że w każdy dzień na ulice wyjdą osoby z innych szczebli służbowych.

Spór między RMT a Transport for London (TfL) trwa już od długiego czasu, a akcja protestacyjna jest jedną z jego poważniejszych konsekwencji. Pracownicy metra buntują się m.in. dlatego, że planowana jest redukcja około 600 miejsc pracy. W sprawie wyłania się oczywiście wiele więcej oskarżeń i pretensji. Sekretarz generalny RMT, Mick Lynch, ostrzegł: „Ten tydzień akcji zamknie londyńskie metro i pokaże, jak ważna jest praca naszych członków”.

Glynn Barton, dyrektor operacyjny TfL, do którego pretensje ma wspomniany RMT, jest oburzony i rozczarowany planem strajków. Uspokaja wszystkich, mówiąc m.in.: „Obecnie nie ma propozycji zmiany rozwiązań emerytalnych i chociaż omawiamy z kolegami związkowymi szereg propozycji poprawy funkcjonowania londyńskiego metra, żaden pracownik nie straci pracy, ani nie zostanie poproszony o dodatkowe godziny pracy”. Jak widać, sami przedstawiciele RTM nie wierzą w zapewnienia TfL i nie rezygnują ze swojego planu.

Czytaj też:
Strajk w Ryanair. Piloci stawiają ultimatum
Czytaj też:
Linia lotnicza odwołuje 1700 lotów w sezonie. Winne strajki i chaos na europejskim niebie

Opracowała:
Źródło: independent.co.uk