Jeśli szukacie pomysłu na weekendową wycieczkę za miasto, jedną z ciekawszych propozycji może być ta do Żelazowej Woli. Warszawę dzieli od tej wsi około 60 km, więc samochodem taką trasę pokonacie mniej więcej w godzinę – wizytę w tym miejscu zdecydowanie warto połączyć z odwiedzeniem stolicy. Ja zdecydowałam się na wycieczkę rowerową. Była jedną z tych dłuższych, bowiem – łącznie z małymi przerwami – jechałam na miejsce około 3,5 godziny. Czy było warto? Zdecydowanie tak. Okolica pozwala wypocząć, cieszyć się pięknymi widokami i zwiedzić niezwykłe wnętrza.
W Żelazowej Woli znajduje się słynny Dom Urodzenia Fryderyka Chopina. To muzeum stworzone na terenie parku pełnego zieleni i kwiatów. Przestrzeń jest imponująco duża, pozwala na długie spacery, rozkoszowanie się ciszą i muzyką klasyczną.
Żelazowa Wola i Dom Urodzenia Fryderyka Chopina. Niezwykła atrakcja Mazowsza
Dom Urodzenia Fryderyka Chopina jest wyjątkową atrakcją Żelazowej Woli, która co roku przyciąga tam turystów z całego świata. Na miejsce przybywają nie tylko miłośnicy muzyki kompozytora, ale również fani historii i kultury. Wejście do parku i domu poprzedza nowoczesny obiekt, w którym kupuje się bilety wstępu.
Miałam szczęście, bo na miejsce dotarłam po południu, akurat gdy rozbrzmiewał tu koncert chopinowski. Dźwięki fortepianu było słychać zaraz po wejściu i dzięki głośnikom rozmieszczonym prawie wszędzie muzyka nosiła się w prawie każdym kącie. W gąszczu zielonych drzew i kwiatów zobaczymy kultową oficynę, w której niegdyś na świat przyszedł artysta. To biały i dość niski, ale efektowny dom, który z każdej strony wygląda przepięknie. Wyjątkowym elementem są duże stare okna i drzwi. Z tyłu budynku rozmieszczone są specjalne ławki, na których da się usiąść i wsłuchać w dźwięki klasyki.
Wybierając się na miejsce w wakacyjny weekend, trzeba być przygotowanym na tłumy i widok grup zorganizowanych. Zwiedzanie wnętrza domu odbywa się regularnie co kilka godzin lub częściej – w zależności od zapotrzebowania. Oczywiście nie mogłam sobie odpuścić wejścia do środka.
Dowiedziałam się, że wnętrza zostały nieco przearanżowane i nie wyglądają identycznie jak kiedyś – przykładowo, tam gdzie za czasów Chopina istniała kuchnia, można było zobaczyć biurko i eleganckie meble. W środku nie brakowało rzeźb, zdjęć czy fortepianów – w tym bezcennego marki Pleyel, na którym kompozytor grał przez ostatnie dwa lata swojego życia. Wśród białych ścian i historycznych mebli można było poczuć się jak na planie filmowym.
Warto dodać, że w domu mieści się wiele przedmiotów ważnych w życiu Chopina. Czekają tam na nas szkice muzyczne, notatki i rękopisy skończonych utworów, a także odlew jego dłoni czy maska pośmiertna. Dodatkową atrakcją są ekspozycje czasowe, organizowane w specjalnych salach wystaw – dotyczą zwykle życia i twórczości artysty.
Park na terenie muzeum i muzyka w tle. Można poczuć się jak w bajce
Jedną z głównych atrakcji muzeum jest nowoczesny i bogato zaaranżowany park. Zobaczymy w nim mnóstwo gatunków roślin, kwiatów, ławeczki, mostki i specjalnie zaaranżowane wiaty, w których można usiąść i nieco się ukryć. W parku porozmieszczane są pomniki Fryderyka Chopina, a z zieleni wyłaniają się przepiękne stawy.
Na spacer po parku warto mieć zarezerwowaną minimum godzinę, zwłaszcza jeśli na końcu chcemy się rozsiąść i podelektować miejscowymi widokami. Choć sam dworek zasłynął już w XIX wieku, to jego dzisiejszy wygląd bardzo odbiega od tego pierwotnego. Przykładowo wspomniany park został zbudowany o wiele później i już po śmierci artysty. Za koncepcję odpowiadał profesor Politechniki Warszawskiej Franciszek Krzywda-Polkowski, który zdecydował się na modernistyczny styl z elementami podkreślającymi rangę twórczości Chopina.
Sam dom znajduję się w sercu parku i otoczony jest przepiękną przyrodą. Po latach zmieniono także samą oficynę. Niegdyś była dość skromna i o wiele mniejsza. Po latach podwyższono dach i dobudowano ganek z kolumnami, nadając budynkowi sentymentalny wygląd.
Park o powierzchni siedmiu hektarów przypomina dworek, zaś w okolicy widać przepływająca rzekę Utratę. Nad miejscowym stawem urządzono plenerową estradę, z której da się podziwiać starą wierzbę. Całość prezentuje się bardzo uroczyście i sprzyja wędrówkom. Moje wrażenia z eksplorowania tych miejsc były bardzo pozytywne i na pewno chciałabym tam kiedyś zajrzeć na dłużej.
Rowerem do Żelazowej Woli. Oto dlaczego warto
Choć po terenie samego parku i muzeum w Żelazowej Woli poruszać się nie wolno – jednoślad należy przypiąć i zostawić tuż przed wejściem, to w okolicach wsi jest sporo pięknych obszarów do jazdy i podziwiania.
Ja rowerem jechałam na miejsce już z Warszawy. Wybrałam trasę przez centrum miasta i Wolę, a następnie kierowałam się w stronę Blizne Łaszczyńskiego i Leszna. Po drodze mijałam piękne spokojne tereny i wsie. Na ulicach w większości panował spokój i nie musiałam narzekać na zbyt duży ruch samochodów. Po minięciu Leszna kierowałam się w stronę wsi Kampinos, a następnie jechałam już prosto do Żelazowej Woli.
Gdy już zobaczymy okoliczny park i muzeum, warto skorzystać z miejscowych ścieżek – dotyczy to osób z rowerami. Z Żelazowej Woli niedaleko jest m.in. do Kampinoskiego Parku Narodowego, więc skorzystać można z tras rowerowych prowadzących właśnie tam. Jedna z nich jest szczególnie wyjątkowa – prowadzi wzdłuż rzeki Bzury i linii kolejki wąskotorowej. Po wyjeździe z dworu wyruszamy w lewo, by uciec z trasy głównej w zielony szlak – to nim warto jechać przez większość wycieczki. Po drodze mijamy malownicze łąki, pola i jeziorka, które są dodatkową atrakcją.
Podczas drogi kierujemy się na Wólkę Smolaną – ta jest niezależną „wyspą” Kampinosu. Jedziemy przez pas asfaltową i pustą drogą. Za tym wszystkim skręcamy w prawo i pedałujemy aż do wysepki – lasu Sianno. Stamtąd niedaleko do Brochowa, które było niezwykle ważnym miejscem na mapie życia Chopina – w tamtejszym kościele ślub wzięli jego rodzice. Z tamtego miejsca ruszamy w kierunku Witkowic, jadąc przez łąki i pola kukurydzy, a następnie trasą, która biegnie wzdłuż rzeki Bzury.
Po wszystkim dojeżdżamy do progu wodnego, gdzie zostawimy Bzurę i utwardzoną ścieżką udajemy się w górę kanału Łasica. Następnie znów wjeżdżamy do Kampinosu w Wilczach Tułowskich tuż przy ostatniej stacji wąskotorowej i trzymamy się wtedy czerwonego szlaku. Na końcu docieramy na teren Białych Gór Śladowskich, a gdy wyjedziemy z lasu, przez chwilę przedzieramy się przez kampinoskie mokradła. Wyjedziemy z powrotem w Żelazowej Woli, by zamknąć pętlę, która będzie liczyła około 36 km.
Z Żelazowej Woli nie wrócisz pociągiem. Warto zajrzeć do Sochaczewa
Moja wycieczka do Żelazowej Woli została zwieńczona dodatkową krótką przejażdżką do Sochaczewa. W mieście dotarłam na dworzec kolejowy i stamtąd – już pociągiem – wróciłam do Warszawy. Uważam, że to świetny pomysł na jednodniową wycieczkę, zwłaszcza dla osób, które mieszkają w okolicy.
Wejście do muzeum jest biletowane i jednorazowe na cały dzień – osoby dorosłe za odwiedziny w parku i domu płacą 25 zł, zaś dzieci i młodzież 20 zł. Warto też pamiętać, że specjalne ulgi przysługują m.in. grupom i osobom z niepełnosprawnościami, ponadto w środy wstęp jest bezpłatny dla wszystkich. W okresie wakacyjnym obiekt czynny jest od godziny 10 do 20.
Czytaj też:
Renesansowe zabytki, jeziora i brak tłumów. Ten region Polski kusi turystówCzytaj też:
Zobaczyłam 78 machin Leonarda da Vinci. Ta wystawa robi wrażenie