Nie tak miała się skończyć ta wyprawa w Alpy. 43-latek z Wielkiej Brytanii postanowił dotrzeć na tzw. schody do nieba w górach Dachstein. Choć miejsce wzbudza postrach, a wspinaczka wiąże się z dużym ryzykiem, to grono turystów lawinowo przyjeżdża tam, by poczuć zew przygody. Okazuje się, że wyprawa nie zawsze musi skończyć się dobrze. Wspomniany mężczyzna nagle spadł w skalistą otchłań i zginął na miejscu.
Wypadek na via ferracie Donnerkogel. Wszyscy byli w szoku
Via ferrata Donnerkogel to niezwykła atrakcja w austriackim kurorcie Salzkammergut. To ona regularnie pozwala podziwiać jeden z najpiękniejszych widoków na świecie. Nic w tym dziwnego, że turyści chcą przyjeżdżać właśnie tam i podejmują wyzwanie. To coś dla odważnych, bowiem na miejscu trzeba zmierzyć się z drabiną zawieszoną wysoko nad przepaścią. Wystarczy jeden fałszywy ruch, by sytuacja stała się niebezpieczna.
Miejsce nazywane jest też schodami do nieba. Wszystko ubezpieczone jest linkami, drabinkami i schodkami, które tworzą „żelazne ścieżki”. Z nich – teoretycznie – w bezpieczny sposób mogą korzystać ambitni turyści. Trzeba być wcześniej wyposażonym w specjalne uprzęże asekuracyjne.
Wspomniany mężczyzna chciał przeżyć przygodę, podobnie jak wielu jego poprzedników i nie spodziewał się, że akcja zakończy się w ten sposób. Będąc już na drabinie znajdującej się na wysokości 90 m, nagle runął na ziemię. W kilka sekund znalazł się na samym dole. Uderzył z taką siłą, że niestety nic nie było w stanie go uratować. Upadki z wysokości zwykle kończą się w ten sposób. Z tego powodu w Alpach zginęło m.in. pięciu wspinaczy z Niemiec.
Pomoc nic nie dała. Badane są przyczyny sprawy
Po tym, jak turysta zginął, policja zaczęła prowadzić dochodzenie w sprawie zajścia. Pomimo że na miejscu nie zabrakło świadków, którzy natychmiast wezwali pomoc, akcja ratunkowa okazała się niemożliwa. Mężczyzna zginął na miejscu i wylądował na skalistym dnie.
Po wszystkim przy via ferrata Donnerkogel zjawili się funkcjonariusze policji alpejskiej z Hallein, policji z Abtenau i dwie załogi helikopterów. To oni zajęli się poszukiwaniem ofiary. Obecnie wciąż trwa śledztwo. Teraz wiele turystów na pewno z trwogą patrzy na Grosser Donnerkogel. Nie wiadomo, czy do wypadku nie doszło z powodu jakichś uszkodzeń, czy mowa o kompletnie niefortunnym przypadku. Niegdyś do tragedii w Alpach doszło m.in. dlatego, że wspinający się turysta był pijany. Jak było tym razem? To się okaże.
Czytaj też:
Turyści w górach zagrożeni. Przez upał ze szczytów spadają skały i lódCzytaj też:
Kacper Tekieli zginął w Alpach. Poznaliśmy szczegóły akcji ratunkowej