Wakacyjny raj chce zmienić zasady. „Takie zachowanie poniża godność obywateli”

Wakacyjny raj chce zmienić zasady. „Takie zachowanie poniża godność obywateli”

Dodano: 
Tunezja
Tunezja Źródło:Shutterstock
W znanym wakacyjnym raju chcą położyć kres kultowym przywitaniom. Chodzi o te z tańcami i okrzykami. Takie zachowania ostro krytykuje prezydent kraju i chce stawić im czoła. Nowe zasady mogą spodobać się turystom.

Co kraj, to obczaj – wiadomo to nie od dziś. Czasem zasady panujące w danych miejscach bywają dla przyjezdnych dość mocno denerwujące. Kilka takich obowiązuje do tej pory w Tunezji. O ile dla lokalsów są one czymś normalnym, o tyle turystów często doprowadzają do białej gorączki. 3 października padły w tej sprawie ważne deklaracje.

Zmiana zasad w Tunezji? Chcą końca krzyków i tańca

Na temat zmian wypowiedział się ostatnio prezydent Tunezji Qais Said. 3 października na spotkaniu z ministrem turystyki Mohamedem Moizem Belhousseinem wyraził szczególne ubolewanie nad tym, że krzyki i tańce serwowane turystom przez mieszkańców nie są akceptowalne. „Takie zachowanie poniża godność obywateli Tunezji” – mówił podczas spotkania.

Czy ktokolwiek z was widział w Paryżu, Londynie lub jakimkolwiek innym kraju, aby ktoś witał turystów w ten sposób”? – pytał prezydent urzędników. Po wystąpieniu cytowało go wiele zagranicznych mediów w tym RIA Novosti. Jego zdaniem Tunezja powinna iść naprzód i musi się rozwijać, a wspomniane zachowania mogą być źle odbierane przez przyjezdnych.

Zakaz witania turystów. To wciąż nieoficjalne

Choć zakaz witania turystów krzykiem i tańcami wciąż nie został ustanowiony prawnie, to wiele wskazuje na to, że Tunezja może zacząć zmierzać w tym kierunku. Wygląda na to, że na początku prezydent chce spróbować dość łagodnie i swobodnie przekonać obywateli do zmiany postaw. Czy to coś pomoże? Prawdopodobnie najbardziej zweryfikuje to kolejny sezon wakacyjny.

Należy zauważyć, że według danych podawanych m.in. przez Polską Izbę Turystyki Tunezja wciąż jest jednym z częściej wybieranych kierunków wakacyjnych. Co prawda daleko jej do Turcji, Egiptu czy Grecji, jednak nadal wybiera ją 6,8 proc. Polaków. Dla wielu z nich serwowane przywitania z okrzykami mogą być szalenie męczące. Zdaniem prezydenta Saida wpływy z turystyki znajdują się na drugiej pozycji w tunezyjskim budżecie, a pierwszą zajmują wpływy walutowe od Tunezyjczyków mieszkających za granicą, z tego powodu warto i należy walczyć z niemodnymi już zasadami. Podkreślał, że nie życzy sobie obserwować takich zachowań zwłaszcza w miejscach publicznych.

Czytaj też:
Tunezja oskarżona o deportowanie migrantów na pustynię. „Musiałem pić własny mocz”
Czytaj też:
Pojechałam na najtańsze all inclusive do Tunezji. W hotelu widmo spędziłam 10 dni

Opracowała:
Źródło: RIA Novosti