W poniedziałek 10 czerwca podróżni TUI z Dalaman w Turcji na lotnisko w Manchesterze musieli liczyć się z 4-godzinnym opóźnieniem ich lotu. Wszystko z powodu inspekcji samolotu po awarii silnika. Kiedy w końcu pasażerowie znajdowali się w samolocie i nadszedł moment startu, maszyna na chwilę oderwała się z pasa startowego. Pilot przerwał jednak start przy prędkości ponad 280 km/h i maszyna spadła na ziemię – podał The Sun.
Samolot sunął jeszcze po pasie startowym przez około 10 sekund, zanim się zatrzymał. Jedna z internautek nagrała sytuację. Podróżni chwilę po uderzeniu krzyczeli z przerażenia. Jeden z pasażerów myślał, że doszło do zderzenia z innym samolotem. W panikę wpadła także stewardesa. – Wszyscy myśleliśmy, że umrzemy – przyznał mężczyzna. Podróżni chcieli opuścić samolot, ale uniemożliwiono im to przez pół godziny, na czas akcji służb ratunkowych i straży pożarnej.
Lecieli samolotem TUI z Turcji do Manchesteru. Doszło do wpadki za wpadką
Następnie pilot obwieścił, że doszło do kolejnej awarii, co tylko pogorszyło sytuację. Ludzie byli zdezorientowani i nie wiedzieli, co się stało. Jeden z pasażerów zaczął podejrzewać, że jeden z silników mógł się zapalić. Pozostali zaczęli się zastanawiać, czy po pierwotnym opóźnieniu maszyna w ogóle była gotowa do lotu. Kolejni pasażerowie stwierdzili, że czuli zapach płonącego paliwa z tyłu maszyny.
Przedstawiciele TUI poprosili podróżnych o pozostanie w Turcji przez kolejne trzy dni. Prawie 200 osób utknęło, próbując znaleźć zakwaterowanie. Pasażerowie wciąż czekają na informacje ws. wysokości odszkodowania. Przedstawiciele TUI zapewniają, że samolot miał „problem techniczny” i nie było pożaru silnika oraz zjechania z pasa startowego.
Czytaj też:
Ryanair popełnił wielki błąd. Turyści polecieli do innego krajuCzytaj też:
Podczas startu do silnika wpadły ptaki. Samolot lecący do Polski musiał zawrócić