Spore poruszenie w polskich mediach wywołało wyznanie Jacka Dehnela na temat powrotu z Berlina do Polski. Pisarz i tłumacz wyprowadził się do Niemiec w 2020 r. wraz z mężem. Jednym z powodów była nagonka na osoby LGBT za czasów rządów PiS w Polsce.
W rozmowie z „Newsweekiem” Dehnel wyjaśnił, dlaczego postanowił wrócić i z jakimi bolączkami mierzył się jako cudzoziemiec w stolicy Niemiec. Jego relację obszernie cytował centrolewicowy dziennik „Berliner Zeitung”, który opatrzył artykuł tytułem „Mądrzy Polacy wracają z Berlina do Warszawy, bo: »Państwo niemieckie znęca się nad swoimi obywatelami«”. Pisarz skarżył się m.in. na nieprzyjazną administrację, a nawet „pasywno-agresywną” postawę i nieżyczliwość wobec cudzoziemców. Podał przykład. Pracownik banku wyrzucił jego i męża, gdy zapytali łamanym niemieckim, czy mogliby otworzyć konto po angielsku.
Jacek Dehnel o życiu w Berlinie. To go rozczarowało
Pisarza zawiódł też transport publiczny. „Legendarnie punktualna Deutsche Bahn stała się legendarnie niepunktualna” – zacytowała jego słowa niemiecka gazeta.
„Kiedy jechałem do Dortmundu na spotkanie, spóźniłem się dwie godziny. A kiedy wróciłem, staliśmy w polu. Okazało się, że przed nami na torach stoi pociąg, który się pali. Znowu spóźniliśmy się dwie godziny. Pociągi są odwoływane, ludzie są wysadzani na polu w środku nocy i muszą szukać drogi. Problemy mają charakter systemowy. Opierają się na przekonaniu, że Niemcy myślały, że osiągnęły szczyt stworzenia w czasach Helmuta Kohla. Teraz nic nie trzeba zmieniać, wszystko musi zostać po staremu” – opisywał swoje wrażenia.
Już nie „miasto wolności” i rosnące ceny mieszkań
Dehnel dodał, że wykształconych cudzoziemców opuszczających Berlin jest więcej, a czasy Berlina, „miasta wolności” już minęły. Według migrantów, z którymi rozmawiał, jeszcze 10 lat temu żyło się tam lepiej i ludzie byli przyjaźniejsi wobec cudzoziemców. Zwrócił też uwagę na rosnące ceny
„Berlin trochę żyje starą legendą o byciu wspaniałym, niedrogim i wolnym miastem artystów. Minęło jednak kilka dekad gentryfikacji i miasto wyprzedziło Hamburg pod względem cen”.
Po prawej stronie polskiej sceny politycznej dominowały głosy, że w Berlinie jest niebezpiecznie z powodu sporej liczby imigrantów z krajów islamskich, a to przekłada się też na sytuację osób LGBT (w wielu krajach islamskich za związki jednopłciowe grozi dożywocie, w innych kara śmierci). To, według krytyków, miałoby być powodem powrotu pisarza.
Dehnel odniósł się do tego na Facebooku, podsumowując komentarze po wywiadzie. „Spora grupka to rasiści, którzy spodziewają się, że wyjeżdżam z powodu imigrantów (spojler alert: nie)” – skwitował.
Czytaj też:
Polka mieszka w Berlinie i organizuje rolkowe wycieczki. Miłośników czterech małych kółek nie brakujeCzytaj też:
Polskie miasto wyróżnione w rankingu. To tu ludzie są najbardziej zadowoleni z życia