Choć lot Dreamlinerem to marzenie wielu polskich turystów, jego realizacja może pochłonąć sporą część domowych funduszy. Polskie Linie Lotnicze LOT oferują transport nowoczesnymi Boeingami 787 tylko na długich trasach – m.in. do Tokio, Toronto, Seulu czy Los Angeles. Koszty biletów na międzykontynentalne połączenia nie należą jednak do niskich. Nic dziwnego, że najnowsza oferta polskiego narodowego przewoźnika wzbudziła olbrzymie zainteresowanie. LOT planuje w październiku specjalną, turystyczną trasę z Warszawy do Rzeszowa, którą operować będzie właśnie Dreamliner. Nie wszystkim spodobał się jednak pomysł popularnej linii.
Lot Dreamlinerem za grosze
Już 6 października o 14:05 Dreamliner LOT-u wystartuje w niecodzienną trasę. Boeing poleci z lotniska Chopina w Warszawie do oddalonego o zaledwie 325 kilometrów portu Rzeszów-Jasionka na Podkarpaciu. Co zaskakujące, lot odbędzie się tylko w jedną stronę. „Wylot z warszawskiego portu lotniczego zaplanowano na godz. 14:05. B787-9, wykonujący rejs o numerze 1801, planowo wyląduje na lotnisku Jesionka o godz. 15:05” – czytamy w serwisie branżowym rynek-lotniczy.pl. Ceny biletów w momencie wejścia połączenia do sprzedaży zaczynały się od 228 złotych. Teraz za najtańsze miejsca w klasie ekonomicznej trzeba już zapłacić aż 588 złotych za osobę. Choć połączenie cieszy się zainteresowaniem, nie brakuje głosów krytyki.
Za krótka trasa
Nietypowa atrakcja polskiego przewoźnika zaskoczyła turystów, którzy w komentarzach wyrazili swoją dezaprobatę. Klienci przewoźnika zarzucają linii lotniczej zbyt śmiały sposób na promocję swoich usług. „Wysyłać tak duży samolot na tak krótką trasę to całkowity bezsens. Lot powinien skupić się na rozwoju długich tras i tam wysyłać Dreamlinery” – czytamy. Podróżni zwracają uwagę także na emisję śladu węglowego, który w przypadku tak dużego samolotu na pewno będzie znaczący. Nie brakuje też entuzjastów tego pomysłu, którzy chwalą przewoźnika za wyjście ze swoją najbardziej luksusową ofertą na krajowy rynek. Pojawiają się także głosy, że główny powód sprzedaży biletów może być zgoła inny, niż zakładają pasażerowie. Przewoźnik najprawdopodobniej musi przetransportować jeden ze swoich samolotów właśnie do Rzeszowa. Maszyna mogłaby lecieć pusta, ale dzięki akcji marketingowej polska linia lotnicza może zarobić dodatkowe środki ze sprzedaży biletów.
Czytaj też:
LOT nie przestaje zaskakiwać. Kolejne zmiany na pokładachCzytaj też:
LOT ogłasza nowy kierunek. Na Polaków czekają ocean, piaszczyste plaże i zabytki