Policja zamknęła kilka andaluzyjskich plaż i zawróciła z nich poszukiwaczy słońca, aby zapewnić na powrót dystans społeczny.
Piękna plaża Bolonia w pobliżu miejscowości turystycznej Tarifa na wybrzeżu Costa de la Luz została zamknięta dla zwiedzających w niedzielę od godziny 11.15 rano, mimo że liczba zagranicznych turystów w Hiszpanii jest wciąż niewielka, ze względu na niewielką liczbę lotów.
Pobliska plaża Valdevaqueros, popularne miejsce dla miłośników sportów wodnych, była również zamknięta dla nowo przybyłych na kilka godzin.
Kilka ratuszów wzdłuż wybrzeża Costa de la Luz, zachodniej części wybrzeża Andaluzji, która wychodzi na Atlantyk, również musiało zamknąć plaże po południu w niedzielę, ponieważ Hiszpania zakończyła trzymiesięczną ścisłą kwarantannę i obywatelom pozwolono podróżować po całym kraju.
Ludzie poszukujący słońca na popularnym wybrzeżu Costa del Sol jak dotąd nie mieli problemu ze znalezieniem miejsca na plaży, mimo zalecenia zachowania dwóch metrów dystansu społecznego w większości ośrodków wypoczynkowych.
Ale policja zamknęła drogę dojazdową do malowniczej plaży Maro w pobliżu Nerji na wschodnim wybrzeżu Costa del Sol, gdy zbliżono się do osiągnięcia nowego limitu maksymalnej przepustowości powiązanego z COVID-19.
Francisco Arce, urzędnik ds. plaż w mieście Nerja, potwierdził, że zamknięcie miało miejsce w niedzielę o 13:00 czasu lokalnego. Powiedział: – Droga dojazdowa do plaży Maro została zamknięta po osiągnięciu 90 proc. maksymalnej pojemności w ramach zaleceń bezpieczeństwa zdrowotnego powodu koronawirusa. Maksymalna liczba osób, które mogą przebywać na plaży Maro, aby zapewnić wzajemny dystans społeczny, wynosi 1127 osób.
Turyści wyruszający tego lata do galicyjskiego miasta będą musieli przejść przez jedną z 14 bramek z czujnikami, aby dotrzeć na plażę. Te bramki umożliwią radzie miasta poinformowanie mieszkańców i wczasowiczów w czasie rzeczywistym o tym, ile osób przebywa na którejkolwiek z sześciu plaż za pośrednictwem ekranów informacyjnych rozsianych po słynnym raju dla surferów.
Mieszkańcy próbujący dotrzeć do dwóch plaż – przy których sygnalizacja świetlna nowatorskiego systemu zmieniła kolor na czerwony, gdy w niedzielne popołudnie stały się zbyt zatłoczone – narzekali, że muszą czekać co najmniej godzinę, zanim policja pozwoli im dostać się na piasek.
Na dodatek zamknięcia plaż zbiegły się w czasie z przypływem, co dodatkowo zmniejszyło ilość dostępnej przestrzeni do opalania. Kilka osób zaryzykowało grzywny, ignorując wskazania monitorów plażowych, aby czekać na pozwolenie, zmuszając policję do reakcji.
Pewna mieszkanka okolicy, która zrezygnowała tego dnia z kąpieli w morzu z synem, powiedziała później: – System nie działa dobrze. Dwadzieścia osób opuściło plażę w ciągu około minuty, ale nie wpuszczono kolejnych 20 osób, które stały w kolejce. Widziałem, jak prześlizgują się młodzi ludzie, podczas gdy telebim informował ich, by czekali na swoją kolej. Trzeba ten system lepiej kontrolować.
Nie ma natomiast doniesień o jakichkolwiek problemach na Costa Blanca, chociaż kurorty takie jak Benidorm już opracowały systemy pozwalające na wstępną rezerwację plaży. System będzie polegał na tym, że wczasowicze będą musieli zarezerwować miejsce na plaży online lub w jednym z kilku stanowisk rezerwacyjnych, jeśli zechcą się opalać. System rezerwacji nie został jeszcze uruchomiony z powodu niewielkiej liczby turystów, ale zacznie działać w lipcu.
Czytaj też:
Majorka i Ibiza otwierają się na turystów. Baleary będą królikiem doświadczalnymCzytaj też:
Hiszpański rząd zmienił zdanie w sprawie otwarcia granic