Na torze saneczkowym nagle pojawił się samochód. Turysta posłuchał GPS

Na torze saneczkowym nagle pojawił się samochód. Turysta posłuchał GPS

Dodano: 
Tor saneczkowy
Tor saneczkowy Źródło:Shutterstock
Niezwykła przygoda przytrafiła się turystom przebywającym na jednym z włoskich torów saneczkowych. Na miejsce zasypane śniegiem nagle wjechał samochód. Kierowca dał się zwieść nawigacji.

O tym, że nawigacje GPS, w tym Google Maps potrafią wywieźć na manowce, przekonywaliśmy się już wiele razy. W tym roku z powodu błędnych wskazówek zagubił się m.in. turysta z Chin, który zamiast nad Morskie Oko, dotarł na Orlą Perć. Tego typu akcje mogą być szalenie niebezpieczne. Tym razem głośno zrobiło się o incydencie, do którego doszło na terenie ośrodka narciarskiego koło Vipiteno w Trydencie-Górnej Adydze. Kierowca utknął samochodem w śniegu.

Wjechał samochodem na tor saneczkowy

Takiej akcji we Włoszech nie spodziewał się nikt. Turyści, którzy aktywnie spędzali czas w ośrodku narciarskim, nagle stali się świadkiem niezwykłego zjawiska. Na torze saneczkowym pojawił się samochód, który natychmiast ugrzązł w śniegu. Wszystko było wynikiem pomyłki, kierowca błędnie zdał się na nawigację GPS.

O sprawie zaczęły rozpisywać się m.in. włoskie media. Na jaw wyszło, że w samochodzie znajdowała się grupa osób, która chciała dotrzeć w okolice Monte Cavallo – mowa o popularnym ośrodku dla miłośników narciarstwa. Niestety trasa, którą wybrał kierowca, poprowadziła w dziwne rejony. Grupa miała nadzieję, że dotrze do okolicznego parkingu, zamiast tego pojawiła się na... torze saneczkowym.

Samochód na torze saneczkowym. Do akcji wkroczyli strażacy

Po tym, jak kierowca wjechał na śnieżny tor, turyści znajdujący się na miejscu wpadli w szał. Na stoku nagle zrobiło się bardzo niebezpiecznie, a do akcji ratunkowej musiała wkroczyć straż pożarna. Funkcjonariusze poinformowali, że to niestety nie pierwsza sytuacja w tym stylu. Okazuje się, że kierowcy dość często nadmiernie ufają nawigacji GPS i wybierają nawet najbardziej absurdalne trasy.

Wspomniany tor na Monte Cavallo uznawany jest za jeden z najdłuższych we Włoszech. Jest oświetlony i ma około 10 km długości. Biegnie w większości w leśnej scenerii. Jak doszło do tego, że samochód turystów znalazł się właśnie tam? Widocznie większość trasy wyglądała na przejezdną i nie wzbudzała wątpliwości. To wydarzenie to kolejny dowód na to, że niezależnie czy decydujemy się na wyprawę pieszą, rowerową czy samochodową należy wcześniej dobrze sprawdzić dostępne szlaki, a najlepiej także skonsultować się z doświadczonymi przewodnikami.

Czytaj też:
Narty w Czechach? Znamy najlepsze ośrodki i ceny skipassów
Czytaj też:
Wypadek na torze grawitacyjnym. Poszkodowanych zostało dwoje dzieci i kobieta

Opracowała:
Źródło: trashitaliano.it