Turyści, którzy wybierają się tej zimy w górskie trasy, muszą uważnie śledzić komunikaty. Już w grudniu informowaliśmy o zamknięciu dwóch popularnych szlaków w Karkonoszach – teraz władze dolnośląskiego parku narodowego postanowiły dołączyć do nich kolejne, popularne wśród turystów miejsca. Z powodu niebezpiecznie wysokiego poziomu wody wyłączony z użytku został szlak zielony prowadzący do schroniska Kochanówka, gdzie fani pieszych wędrówek mogli podziwiać Wodospad Szklarki.
Wodospad Szklarki zamknięty dla turystów
Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe w Karkonoszach w poniedziałek rano poinformowało o tymczasowym zamknięciu popularnego szlaku prowadzącego obok Wodospadu Szklarki. Do zamieszczonego postu dołączono nagranie, które pokazuje jak szybko górski potok zmienił się w szeroką, rwącą i niebezpieczną rzekę, która może łatwo porwać człowieka. „W związku z dużymi opadami i znacznym wzrostem poziomu wody, szlak zielony prowadzący do schroniska Kochanówka został zamknięty” – podano w komunikacie. Wodospad Szklarki, wznoszący się na 13,3 metra, jest drugim co do wysokości wodospadem w polskich Karkonoszach. Nie wiadomo, jak długo popularna atrakcja będzie niedostępna dla zwiedzających.
Karkonoski Park Narodowy zamyka szlaki
Trasa do Kochanówki nie jest jedynym szlakiem, do którego dostęp tej zimy jest utrudniony. Lista wszystkich wyłączonych tras jest na bieżąco aktualizowana na stronie Karkonoskiego Parku Narodowego. W tym momencie (stan na 6 lutego) znajduje się na niej dziewięć pieszych szlaków, m.in. trasa czerwona przez Kocioł Łomniczki, szlak żółty przez Biały Jar oraz odcinek żółty do Śnieżnych Kotłów. Ratownicy apelują o rozwagę i przypominają, że na pozostałych czynnych trasach wciąż należy zachować ostrożność. Organizowanie wycieczek przy silnie wiejącym wietrze może grozić przypadkowym znalezieniem się pod łamiącymi się gałęziami. Niedozwolone jest także korzystanie z Karkonoskiego Parku Narodowego nocą.
Czytaj też:
Zagraniczny serwis zachwycony polskim parkiem. Znajduje się 40 minut drogi od KrakowaCzytaj też:
Wjechał na teren parku narodowego w Polsce. Słono za to zapłaci