Kuba to karaibska wyspa, która zimą zyskuje na popularności. To właśnie wtedy Europejczycy uciekają do ciepłych zakątków i chętnie obierają sobie za cel właśnie ją bądź Dominikanę. Jeżeli macie w planach udać się na Kubę w najbliższym czasie, mogą spotkać was problemy. Na wyspie bowiem występują przerwy w dostawie prądu.
Na Kubie nie ma prądu. Wszystko przez brak paliwa
Brak paliwa na Kubie pogłębia kryzys, jakiego doświadcza kraj, który – zdaniem władz wyspy – z powodu niedoboru zasobów cierpi na przerwy w dostawach energii. Analitycy kwestionują jednak sposób zarządzania paliwem przez rząd, twierdząc, że jest on wystarczający, aby uniknąć powtarzających się cięć. W ten wtorek doszło do największej obniżki, jakiej doświadczyli Kubańczycy.
Państwowe przedsiębiorstwo Unión Eléctrica ogłosiło we wtorek 13 lutego, że na 45 proc. wyspy wystąpią przerwy w dostawie prądu od godzin popołudniowych do wieczornych z powodu braku paliwa, które jest niezbędne do funkcjonowania elektrowni. Sytuację komplikuje także brak części zamiennych do maszyn przedsiębiorstwa.
Jest to największa awaria prądu, jaką zanotowano na Kubie od początku 2024 roku. Szacuje się, że braki są na poziomie 20-35 proc.
Z dziennego raportu spółki należącej do Ministerstwa Energetyki i Górnictwa obliczono, że w godzinach największego zużycia w godzinach popołudniowych i wieczornych moc wytwórcza energii elektrycznej wyniosła 1742 megawatów (MW), a maksymalne zapotrzebowanie 3050 MW.
Pogłębiający się kryzys
Powtarzające się cięcia wpływają na gospodarkę. Chociaż rząd kubański jako główną przyczynę przerw w dostawie prądu uznaje brak paliwa, niedobory te wpływają na praktycznie każdy aspekt codziennego życia na wyspie. Na stacjach benzynowych stoją długie kolejki samochodów poszukujących benzyny, a sieć energetyczna nie pokrywa ponad jednej trzeciej całkowitego zapotrzebowania, co powoduje przerwy w dostawie prądu w dużej części kraju. Chociaż rząd twierdzi, że sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone komplikują transakcje finansowe i zaopatrzenia w paliwo, analiza danych dotyczących dostaw i zakupów paliwa przeprowadzona przez Reuters sugeruje, że problem może leżeć w infrastrukturze wewnętrznej i logistyce.
Kraj potrzebuje około 125 000 baryłek paliwa dziennie. Tymczasem produkuje około 40 000 dziennie i otrzymuje około 57 000 baryłek dziennie z Wenezueli. Do tego dochodzi około 23 000 z Meksyku i od 7 000 do 10 000 baryłek w przypadku zakupów na rynku kasowym.
Zdaniem analityków to wystarczy na pokrycie krajowej konsumpcji. Jednak urzędnicy rządu kubańskiego nie odpowiedzieli na prośbę agencji Reuters o wyjaśnienie rozbieżności.
Jorge Piñón, który bada infrastrukturę Kuby i dostawy energii na Uniwersytecie Teksasu w Austin, powiedział, że problemem nie są dostawy, ale zarządzanie zasobami.
„Nie postrzegamy niedoborów paliwa na Kubie jako problemu zewnętrznego. Może to być problem wewnętrzny. Problemy z logistyką, magazynowaniem, tankowcami które kursują między kubańskimi portami” – powiedział Piñon w rozmowie z Reutersem.
Chociaż prawdą jest, że przerwy w dostawie prądu są na Kubie częstym zjawiskiem, w ostatnim czasie uległy one pogorszeniu. W przeciwieństwie do tego, czego można się spodziewać o tej porze roku, gdzie chłodniejsza pogoda oznacza mniejsze zapotrzebowanie na energię elektryczną i mniej przerw w dostawie prądu, czasami przerwy trwają cztery, a nawet sześć godzin.
Czytaj też:
Rajskie wyspy niebezpieczne dla turystów? Tylko w tym roku doszło tu do 18 morderstwCzytaj też:
Gdzie najtaniej na ferie za granicą? TOP 3 ciepłe miejsca od 1200 zł