Niewielu wie, że zabytkowy dworzec na Śródmieściu w Gdańsku ma swojego kuzyna w dalekiej Japonii. Biznesmen Shigemi Yoshida zainteresował się architekturą polskiego obiektu tak bardzo, że postanowił stworzyć podobny w swoim mieście. Budynek, który bez wątpliwości przypomina polski dworzec, stanął w mieście Imari, położonym na północy wyspy Kiusiu. Choć nie znajduje się tam stacja kolejowa, pełni on przydatną funkcję. We wnętrzu „japońskiego Gdańska Głównego” odbywają się ceremonie ślubne.
Japoński biznesmen stworzył replikę dworca kolejowego w Gdańsku
Niektóre atrakcje turystyczne są tak kultowe, że wiele państw chciałoby mieć je u siebie. Taka sytuacja miała miejsce w Arabii Saudyjskiej, gdzie mimo protestów Egipcjan, zbudowano strefę z piramidami. Wyjątkowe na skalę światową zabytki posiadamy także w Polsce. Pewien japoński biznesmen docenił budynek największej pasażerskiej stacji kolejowej w Gdańsku w niecodzienny sposób. Po powrocie do Japonii, Shigemi Yoshida postanowił stworzyć replikę „Gdańska Głównego” w mieście Imari, położonym w północnej części wyspy Kiusiu. To miejsce istnieje w azjatyckim kraju od blisko 50 lat.
Ceremonie ślubne w budynku dworca
Budowla „Imari Stations Bell” stanęła w Japonii w 1984 roku, rok po wizycie w Polsce. W uroczystości wziął udział nawet ówczesny ambasador PRL w Japonii. Od tego czasu we wnętrzu repliki renesansowego dworca odbywają się ceremonie zaślubin. Japoński obiekt pełni więc niemniej ważną rolę niż jego polska wersja. Wielu uważa jednak, że porównania do polskiego dworca są zbyt śmiałe, a w rzeczywistości gdański obiekt stanowił jedynie niewielką inspirację architektoniczną. „W 1998 roku wśród gości pałacu ślubnego przeprowadzono ankietę, w której pytano miedzy innymi o opinię o budynku. Na 250 badanych osób, dobrą opinię wydało 150 gości. 74 odwiedzających uznało, że budynek niczym się nie wyróżnia” – czytamy w artykule na stronie portalu miasta Gdańsk.
Czytaj też:
Największa atrakcja Gdańska powróci wiosną. Turyści czekali na nią 3 lataCzytaj też:
Mało kto wie o tej polskiej atrakcji. Trzeba mocno zadrzeć głowę, aby to zobaczyć