Prowadzący facebookowy profil „Tatromaniak”, który często zwraca uwagę na nieodpowiedzialne zachowanie turystów w górach nagłośnił zdarzenie, w które trudno uwierzyć. Turyści z Litwy postanowili zdobyć najwyższy polski szczyt – Rysy z 9-miesięcznym niemowlęciem. Wyprawa sama w sobie była skrajnie niebezpieczna dla dziecka, a do tego warunki były trudne.
Niemowlę zabrane na Rysy
„To najpoważniejsza, najbardziej szokująca sytuacja, jaką przyszło mi opisać na tej stronie. Wczoraj, szlak na Rysy. Twardy śnieg, oblodzenia, warunki wymagające nie tylko sprzętu, ale i doświadczenia, umiejętności używania go, bardzo dużej czujności (…)" – można przeczytać we wpisie Krzysztofa Baraniaka, administratora profilu.
Świadkiem sytuacji był Szymon Stoch, przewodnik tatrzański. Przekonywał turystów, żeby wycofali się ze skrajnie niebezpiecznego przedsięwzięcia. Ci mieli zlekceważyć ostrzeżenie i zdołali wejść na szczyt, mimo wielu ostrzeżeń. Później stracili jednak wiarę w swoje możliwości i potrzebowali pomocy w zejściu na dół. Ojciec dziecka miał poprosić przewodnika o pożyczenie raków i pomoc w schodzeniu.
Dorośli odmawiali wezwania pomocy
„Przewodnik wie, że nie może zacząć sprowadzać tych ludzi na linie, bo jak coś pójdzie nie tak, to polecą wszyscy. Proponuje wezwanie pomocy – jedyne sensowne wyjście w tej sytuacji. Rodzice dziecka odmawiają” – czytamy na profilu Tatromaniak. Powodem był brak wykupionego ubezpieczenia. Dorośli konsekwentnie odmawiali wezwania ratowników.
Ostatecznie przewodnik przejął od ojca dziecko i zdołał je przenieść w bezpieczne miejsce. Dorośli schodzili w raczkach. „Schodziłem krok po kroku z bobasem, będąc pewnym każdego kroku. Rodzicom w najgorszych miejscach robiłem stopnie. Nikt do nikogo nie odezwał się słowem, ich miny mówiły same za siebie. Rodzice swoje usłyszeli od turystów” – relacjonował przewodnik.
Czytaj też:
Uderzenie zimy w Tatrach. TOPR ostrzegaCzytaj też:
Tragedia w Tatrach. Turyści spadli z dużej wysokości