Ten lot pasażerowie Ryanaira zapamiętają na długo. Zaplanowana na 6:30 podróż faktycznie rozpoczęła się dopiero o 12:19. Jak tłumaczy portal blikk.hu, wcześniej piloci podjęli decyzję o spaleniu części paliwa, ponieważ samolot był za ciężki. Ze względu na awarię nie można było rozwiązać tego problemu w inny sposób. Pasażerowie największy żal mieli z powodu niedostatecznej informacji. Twierdzą, że nie mogli wysiąść z samolotu i nie wiedzieli, jaka jest sytuacja.
Trzymani przez prawie sześć godzin, podróżni narzekali na nieprzyjemne zapachy, brak napojów oraz jedzenia. Dopiero po kilku godzinach mieli otrzymać możliwość kupienia przekąsek z pokładowej oferty. Jakby tego było mało, dokuczała im też temperatura, ponieważ ogrzewania przez cały ten czas nie włączono.
Trudno w tej sytuacji dziwić się, że w końcu blisko było do interwencji policji. Jeden z podróżujących zniecierpliwiony przedłużającym się oczekiwaniem zapalił papierosa w kabinie łazienki. Wezwane służby nie musiały jednak wchodzić na pokład samolotu, gdyż palacz sam gotów był wyjść z maszyny.
Jeżeli myśleliście, że to koniec tej feralnej podróży, to mamy dla was niespodziankę. Nie obyło się bez międzylądowania w Madrycie. Okazało się, że paliwa nie starczy, by dolecieć na Wyspy Kanaryjskie. Dodatkowe tankowanie odbyło się w Madrycie. Ryanair już przeprosił swoich klientów za całe wydarzenie. Z prośbą o wyjaśnienie sytuacji zwróciły się do firmy węgierskie władze.
Czytaj też:
Pasażerka zabrała konia na pokład samolotu. Niezwykły film i zdjęcia trafiły do sieciCzytaj też:
Samolotowa łazienka zamknięta z powodu koronawirusa. Pasażerowie mówią o dyskryminacjiCzytaj też:
„Szczątki przedmiotów” w zbiornikach paliwa. Kolejne nieprawidłowości w Boeingach 737 Max