To naprawdę dzieje się w Tatrach. Klapki na Giewoncie to dopiero wierzchołek góry lodowej

To naprawdę dzieje się w Tatrach. Klapki na Giewoncie to dopiero wierzchołek góry lodowej

Dodano: 
Morskie Oko
Morskie Oko Źródło:WPROST.pl / Klaudia Zawistowska
Tatry w ostatnich latach przeżywają prawdziwe oblężenie. Niestety w gronie turystów nie brakuje osób, które nie zdają sobie sprawy z tego, że są w parku narodowym. Poziom kultury niektórych wędrowców pozostawia wiele do życzenia. O tym, jak potrafią zachowywać się turyści w Tatrach rozmawialiśmy z przewodniczką tatrzańską Mają Sindalską.

W mediach często pojawia się burza o mówienie „dzień dobry” na górskich szlakach. Zdaniem naszej rozmówczyni zwyczaj ten ma się bardzo dobrze, ale na zatłoczonych szlakach po prostu nie ma na niego miejsca, bo przywitanie dziesiątek tysięcy turystów byłoby bardzo kłopotliwe.

– To mężczyzna zawsze jako pierwszy powinien powiedzieć cześć do kobiety, wchodzący do schodzącego, a młodszy do starszego. Czasem jednak, kiedy mężczyzna idzie z partnerką, to się nie odzywa. Może się boi? Ostatecznie jednak kwestia powitania jest tak wielką mieszanką, że trudno znaleźć regułę, która by panowała. W popularnych miejscach już się tego nie robi, bo musielibyśmy prawie cały czas kogoś witać. Choć niektórzy i na to znaleźli rozwiązanie, bo noszą koszulkę z napisem „cześć”, która załatwia sprawę – podsumowuje kwestię powitania w górach Maja.

Brak kultury w Tatrach objawia się jednak w zupełnie inny sposób. O ile jeszcze kilka lat temu klapki na Giewoncie szokowały, o tyle teraz włos na głowie się jeży, kiedy turyści rozpalają grilla w Dolinie Chochołowskie, lub wprowadzają małpę do Morskiego Oka.

Tyłek wyglądający zza krzaka i grill na polanie. W Tatrach to niestety nierzadkie zjawiska

Kreatywność turystów nie zna granic. Jak przyznaje nasza rozmówczyni, w niemałym szoku była, kiedy dowiedziała się, że kilka osób postanowiło spędzić czas w Dolinie Chochołowskiej grillując. – Kilka lat temu był taki przypadek, że ktoś przyniósł grilla na Polanę Chochołowską podczas kwitnienia krokusów. To jest dla mnie szok. Dziewięć kilometrów nieść grilla po to, żeby go zapalić w parku narodowym na pięknej polanie. To się zdarzało i nie było to niestety jedyne grillowanie w Tatrach – przyznaje.

Z ludzką głupotą, krótkowzrocznością, ignorancją i brakiem kultury miała doświadczenie, pracując jako Edukator terenowy dla Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Źródło: WPROST.pl