Jak podaje włoska agencja informacyjna ANSA, działania na lodowcu w paśmie Marmolada w Dolomitach trwały całą noc. Ratownicy szukali osób, które przetrwały obryw seraka, do którego doszło w niedzielne popołudni. Wiadomo już, że w wyniku oberwania się fragmentu lodowca zginęło sześć osób, dziewięć zostało rannych, a ok. 20 uznaje się za zaginione. Ostateczna liczba osób, które mogły znaleźć się w zasięgu spadających skał i lodu nie jest jeszcze znana.
Tragedia w Dolomitach. Liczba zaginionych może być większa
W akcji ratunkowej bierze udział wiele służb. Oprócz funkcjonariuszy Obrony Cywilnej Trydentu byli to alpejscy ratownicy górscy, straż pożarna. Podczas poszukiwań wykorzystano drony, a także kamery termowizyjne, które nawet po zmroku były w stanie wykryć ciepło ludzkiego ciała.
Jeszcze w niedzielę informowano, że zaginionych jest 16 osób. W poniedziałek włoskie media przekazały, że liczba ta może być nawet trzy lub cztery razy wyższa. W celu ustalenia ile osób jest jeszcze poszukiwanych, funkcjonariusze sprawdzają auta, które są zaparkowane na pobliskich parkingach.
Wstrząsająca relacja z włoskich Dolomitów. Będzie śledztwo ws. tragedii w masywie Marmolada
W rozmowie z ANSA śledczy zajmujący się sprawą przyznali, że to, co stało się w niedzielę to „niewyobrażalna katastrofa, taka masakra, że trudno będzie dokładnie określić tożsamość ofiar, bo ciała zostały rozczłonkowane”. Wśród ofiar są wspinacze, a także ratownicy. Wiadomo, że na zboczu zginęło trzech Włochów, Czech, a także mężczyzna i kobieta, których narodowości jeszcze nie ustalono. Pośród zaginionych są obywatele Włoch, Niemiec, Czech i Rumunii.
Ciała ofiar składowane są na lodowisku w Canazei. To właśnie tam w poniedziałek najbliżsi ofiar będą musieli zidentyfikować zwłoki. Przyczyny tragedii w Dolomitach zbada prokuratura. Śledztwo toczone jest w kierunku zaniedbania, które doprowadziło do katastrofy.
Lawina lodu i skał pędziła z prędkością 300 km/h
Agencja ANSA przedstawiła również pierwsze szczegóły dotyczące obrywu. Doszło do niego w pobliżu Punta Rocca, na trasie prowadzącej na szczyt. Specjaliści z Alpine Rescue informują, że masa materiału, który oderwał się od lodowca, pędziła z prędkością ok. 300 km/h. Obryw miał długość co najmniej 500 metrów, a jego pozostałości rozciągają się teraz na ok. dwóch kilometrach szlaku na wysokości 2800 m n.p.m.
Akcję ratowniczą utrudniają niełatwe warunki pogodowe. Z powodu wysokiej temperatury, w każdej chwili może dojść do kolejnego obrywu. Przypominamy, że w sobotę na szczycie odnotowano rekordową temperaturę. Słupki rtęci zatrzymały się tam na wysokości 10 st. C. Jak podają ratownicy, na szczycie góry nadal zalega ilość lodu, która mogłaby wypełnić dwa boiska piłkarskie.
Czytaj też:
Wybierasz się na wakacje do Włoch? Uważaj na zwykłe „ciao”
Ceny na wakacjach cię zaskoczyły?
Lot był opóźniony albo go odwołano?
Wakacyjny kraj pozytywnie cię zaskoczył albo rozczarował?
Podziel się swoją historią i napisz do nas na [email protected]