13 lipca 2018 roku na lotnisku Frankruft-Hahn, leżącym około 130 kilometrów na zachód od Frankfurtu, wylądował awaryjnie samolot tanich linii Ryanair. Maszyna lecąca z Dublina do Zadaru w Chorwacji po około 80 minutach zaczęła mieć problemy. W kabinie odnotowano nagły spadek ciśnienia, a piloci nie zwlekali z posadzeniem maszyny na najbliższym lotnisku.
Według relacji pasażerów, samolot przez pewien czas pikował. Oni sami zostali poproszeni o założenie masek tlenowych. Samo lądowanie na szczęście przebiegło bez problemów, mimo iż niemieckie federalne biuro ds. badania wypadków lotniczych nie lekceważyło zagrożenia, rejestrując je jako „poważny incydent”.
Ostatecznie 33 spośród 189 pasażerów po wyjściu z maszyny udało się do szpitala. 19 osób z Irlandii, Chorwacji i Stanów Zjednoczonych narzekało na liczne dolegliwości psychiczne i fizyczne, w tym głównie na krwotoki z uszu.
Ryanair wypłacił pasażerce sporą sumę
Brytyjski „Independent” informuje teraz o rozstrzygnięciu pierwszego z procesów wytoczonych przewoźników w związku z tamtą sytuacją. Podróżna z Irlandii, której dokuczał chroniczny ból uszu i problemy z układem nerwowym, otrzymała 40 tys. euro odszkodowania. W przeliczeniu to ponad 190 tys. złotych.
Kobieta po awaryjnym lądowaniu skarżyła się też na traumę i długotrwały stres, przez które straciła pracę i zmuszona była uczęszczać na kosztowną terapię. Przeszła też kurację sterydową. Jak wskazała przed sądem, jednym z powodów jej ogromnego stresu była nieodpowiednia komunikacja ze strony załogi.
Czytaj też:
Sandra Kubicka narzeka na polskich turystów. „Nie jesteśmy małpami w zoo”