Sidi Bou Said, czyli „tunezyjskim Santorini”. Tłumy turystów tu nie docierają

Sidi Bou Said, czyli „tunezyjskim Santorini”. Tłumy turystów tu nie docierają

Dodano: 
Odwiedziłam Sidi Bou Said, tunezyjską wersję Santorini
Odwiedziłam Sidi Bou Said, tunezyjską wersję Santorini Źródło: WPROST.pl / Klaudia Zawistowska
Greckie Santorini to chyba jedno z najbardziej turystycznych miejsc na świecie. Tłumy zwiedzających przyciągają piękne biało-niebieskie budynki. Niewiele osób wie, że równie urokliwe miejsce można odwiedzić w Tunezji. Uliczki Sidi Bou Said zapamiętam na zawsze.

Sidi Bou Said to jedna z dzielnic Tunisu, stolicy Tunezji. Kiedyś była to wioska o nazwie Jabal el-Menar. Wszystko zmieniło się jednak na przełomie XII i XIII wieku. Wówczas przybył tu Abu Said Ibn Khalaf Yahya al-Tamimi, którego skrócone imię to Abu Said al-Baji. Był on muzułmańskim mistykiem, który przyciągał rzesze zwolenników, dzięki czemu wioska szybko stała się centrum duchownym. Abu Said al-Baji był na tyle popularny, że po jego śmierci w XIII wieku podjęto decyzję o zmianie nazwy wioski na Sidi Bou Said, od jego imienia.

Sidi Bou Said to tunezyjska dzielnica artystów

Sidi Bou Said długo było miastem dostępnym wyłącznie dla muzułmanów. W późniejszych wiekach miejsce to odkryli bogaci Fenicjanie, którzy postanowili wybudować tu swoje rezydencje, na zawsze zmieniają oblicze miasta. Z biegiem czasu Sidi Bou Said zmieniło się z miasta fanatyków religijnych w miasto kultury i sztuki, a także pisarzy. Tak też zostało do dziś.

Dawne rezydencje obecnie są galeriami sztuki lub muzeami, a miasto przyciąga artystów z całego świata, choć szczególnie upodobali je sobie Francuzi. Na przestrzeni lat miejsce to odwiedzali m.in. Cervantes, Jean Paul Sartre, André Gide, Foucault oraz malarz Paul Klee.

Czytaj też:
Pojechałam na najtańsze all inclusive do Tunezji. W hotelu widmo spędziłam 10 dni

Współcześnie Sidi Bou Said jest miastem dwóch kolorów – białego i niebieskiego. Sporadycznie można spotkać tu drzwi lub okiennice pomalowane na żółto. Powszechne jest również malowanie czarno-białych pasów nad łukami wejść do budynków. Taki charakter miastu nadał baron Radolphe d’Erlanger. To właśnie ten francuski malarz i muzykolog w latach 20. XIX wieku zarządził, że to te barwy powinny wyróżniać Sidi Bou Said na tle innych miejsc.

Galeria:
Odwiedziłam Sidi Bou Said. To miejsce przypomina Santorini, ale jest wolne od tłumów

„Tunezyjskie Santorini” jest miejscem idealnym do spacerowania

Tradycja malowania domów na dwa kolory przetrwała do dziś, dzięki czemu miasteczko zachwyca turystów z całego świata. Tych jednak nie ma tu wielu. Tłocznie bywa jedynie na głównej ulicy, którą zawładnęli handlarze pamiątkami. Wystarczy jednak skręcić w którąś z bocznych wybrukowanych ulic, aby cieszyć się ich pięknem w samotności.

Niestety podczas mojego wyjazdu nie miałam zbyt wiele czasu na zagłębienie się we wszystkie urokliwe uliczki, a także na zwiedzanie wielu ciekawych galerii sztuki i muzeów. Miejscem, które powinno się odwiedzić z całą pewnością jest pałac Dar el Annabi, którego zwiedzenie kosztuje raptem kilka dinarów. W środku można zobaczyć, jak mieszkali dawni tunezyjscy arystokraci.

Ja jednak polecam przede wszystkim długie spacery. Każda uliczka skrywa urokliwe miejsca, które wręcz proszą o to, aby je sfotografować. Uroku zaułkom dodają również ogromnych rozmiarów bugenwille, których purpurowe kwiaty fantastycznie kontrastują z białymi murami. Podczas spacerów warto zwrócić uwagę na wyjątkowe zdobienia drzwi. Te najstarsze mają przeróżne wzory utworzone z dużych czarnych gwoździ. Spacerując, patrzcie uważnie pod nogi, ponieważ boczne uliczki pełne są kotów śpiących w cieniu podczas upalnych dni.

Koty śpiące w cieniu

Miętowa herbata, czyli najlepszy sposób na ochłodę podczas upałów

Sidi Bou Said słynie nie tylko ze swoich biało-niebieskich barw, ale również z wyjątkowej kuchni. W zabytkowych budynkach znajdziemy wiele restauracji serwujących lokalne dania, lub potrawy z kuchni śródziemnomorskiej. Prawdziwym przysmakiem, którego powinien spróbować każdy, jest jednak gorąca herbata z dodatkiem mięty. Uwierzcie mi, że napar jest potwornie słodki, ale równocześnie orzeźwiający, dzięki czemu zaspakaja pragnienie skuteczniej niż wszystkie inne napoje.

Gorąca herbata z miętą

Korzystając z miejscowej oferty gastronomicznej, przed złożeniem zamówienia koniecznie spytajcie kelnera o ceny, ponieważ te potrafią być tu absurdalnie wysokie. W niektórych lokalach za szklankę herbaty zapłacicie nawet 10 euro! Jeżeli chcecie spróbować tego napoju w rozsądnej cenie, polecam zajrzeć do restauracji przy parkingu dla autobusów. Znajdziecie ją bez trudu, a za szklankę miętowej herbaty zapłacicie tu 3-4 dinary, czyli ok. 4-6 zł.

Na zwiedzanie Sidi Bou Said warto zarezerwować sobie cały dzień, ponieważ ma ono do zaoferowania naprawdę wiele. Dodatkowo w pobliżu znajdują się ruiny Kartaginy i term Antoniusza, które również powinny być obowiązkowym punktem podczas zwiedzania Tunezji i Tunisu. Ja z pewnością spróbuję kiedyś wrócić tu na dłuższą chwilę.

Czytaj też:
Polscy turyści utknęli w Tunezji. „Prosimy o nie udawanie się na lotnisko”


Ceny na wakacjach cię zaskoczyły?
Lot był opóźniony albo go odwołano?
Wakacyjny kraj pozytywnie cię zaskoczył albo rozczarował?


Podziel się swoją historią i napisz do nas na [email protected]

Główna ulica w Sidi Bou Said
Źródło: WPROST.pl